a wieczorami...nie widać szarości...
Najbardziej podobał mi się wieczorny Kazimierz. Ciekawe dlaczego nie wybrałam się tam wcześniej, świat knajpek, ludzisków, ogłoszeń, budynków, dziwnych nazw ulic. Kolorowy świat.
Ostatnio mam dziwną manię oblepiania ściany niepasującymi do siebie grafikami. Przyznam się szczerze, że obłowiłam się właśnie wczoraj wieczorem.
Śnieg spadł właśnie w tym dniu kiedy założyłam nowe glany. Przypominają mi się czasy liceum...Słodkie rozmarzenie. Jakoś tak wyszło, że lubię wygodne i pewne buty.
Świat jest piękny. Póki co mi się podoba.
Też bym poszla na Kazimierz.
Dodaj komentarz