Bez tytułu
Historia zaczęła sie jeszcze w czwartek, albo może w tamtą sobotę? Ale na pewno od bólu gardła. Najpierw mojego. Kilka dni później, to byl ten czwartek, to M'owego gardła. Poza tym oczywiscie jakieś dziwne dreszcze i popękane piekące usta.
Ale człowiek jest istotą twardą. Następnego dnia poslzismy zarabiać moneye. Najpierw w jednym miejscu, a potem jechaliśmy tramwaikiem do drugiego. I wtedy zauważyłam, że M. nienajlepiej się trzyma, jeśli się trzyma. Czerwona twarz, czoło, gorący oddech, istny wulkan. A ja tylko standartowy ból zatok.
Kiedy autobusem wracaliśmy do domu...Chcę to pamiętać. Jak podpierałam jego głowę, jak opierał ją na moim ramieniu, jak trzymałam jego gorącą rękę. Nawet wystraszyłam się, że może jakieś zapalenie płuc ma. Potem okazało się, że tylko 40 stopni.
Pisze, że już u niego lepiej.
Chcę pamiętać, jak powiedział, że znajduje się między niebem a piekłem. Między chorobą, a...
A ja?
Nie byłam lepsza.
Wczoraj jeszcze "udalo"mi się trochę zmoknąć. Wróciłam poszłam spać. Rano obudzona głodem, do ponownego snu nie ułożyłam się z powodu tej sumiennej, wstrętnej kobiecości. Zajadłam sobie ostatnią tabletkę, a ona jakby nic. Wypiłam cudotwórczy balsam i też nic. Tbaletka na zatoki, też ostatnia i nic. Byłam dzielne prez dwie godziny. Wzięłam telefon, a on nie dzwoni. Potem na szczescie, zadziałał, więc telefon do przyjaciela:
-Uratujesz mi życie?
- No, a o co chodzi? Dopiero wstałem.
-No-spa w aptece.
Około 10 minut później tabletki w ręku. Zażyłam położyłam się i nic. Tzn. boli.
I wtedy zrozumiałam, niektórych pacjentów. Bo ta tabletka była ostatnim ratukiem przed jakąś wizytą natychmiastową u lekarza. I pomyślałam, że mi pomoże. I koncentrowałam się nie na bólu, ale na tym, że pomoże. I obudziłam się dwie godziny później nowonarodzoną. Nawet katar na jakiś czas zniknął.
I teraz jestem jeden szczęść.
I co ja sobie myślę, to to, że znowu czułam się cholernie sama. Np. żeby mama potrzymała za rękę.
Po zmęczeniu ciała i umysły ostatnie dni wrzucam do tych, których się bałam, że nadejdą i znowu trzeba będzie rozliczyć się za dni beztroski.
ad:a najgorsze w tym jest to, ze to moja wina i przeziębienie i wsyztsko. Od maja chyba nieregularne jedzenia ograniczane w czewrcu do dwóch bulek. Oczywiscie z braku apetytu. No i schudłam za dużo. Znowu, niestety.
A kolporterką ulotek byłam... I po części jestem troszke teraz... Obserwowanie ludzi, ich zachować, przeróżnych reakcji... Lubie...
ale dobrze, ze TY masz takiego lojalnego przyjaciela, ktory przybiegl.... zazdroszcze Ci tego..;*
jak ja bym chciala miec problem, ze schudlam za duzo...:]
No-spa coraz słabiej działa :/
Dodaj komentarz