Bez tytułu
M. właśnie jedzie do domu. Za 45minut będzie w Katowicach. Godziny spacer do akademika z dworca. W takich chwilach czuję, że kra. to nie moje miejsce, że zawsze jest o coś mniej, jeśli właśnie o tym można w ten sposób powiedzieć.
01.10.06
No to od 2 dni mieszkam w Krakowie. Konkretniej od jednej nocy i 3 godzin czekania w kolejce po klucz. A teraz jem swój pierwszy obiad( gołąbki od Mamy, jedzone wczoraj także i na kolację.)
Pierwszy dzień skończony. Po chwilach przemyśleń i zadawanych sobie pytaniach dlaczego ja tutaj i w jaki sposób.
Przyjechałam z Kierującym Drogą, który potem stał się Wujkiem i z K., który też do tutaj, ale na warunkach inne niż moje. Potem mój własny, prawdziwy Brat, który chciał zostać ze mną w akademiku. Ale żłobek też jest. Akademicki.
Wciąga mnie i kusi wszystko.
M., jak dotąd, dzwonił codziennie. Tęskniło mi się za nim, spacerem powrotnym wieczornym kra. dziś, strasznie. W środę przyjedzie. Chyba. Odliczam. Brakuje, bo przecież tak bez sensu kra. bez M.
Acha, no i mf niby pierwszy. Odkąd rok temu pierwszy raz zobaczyłam okolice salki i w ogóle, to jeśli chodził o kra. ze mną wzbudzał największe obawy. Tak jest dalej. Chciałam wyjść po chwili od przyjścia, ale są rzeczy, których zrobić nie można. Może dlatego, że potem Brat Główny? Nie, to nie to. Nie wiem. Muszę tam być.
A, dzisiaj rektorów widziałam i innych takich poważnych. I Gaude Mater i koleś z radia.
A ja taka mała...
07.X.
Bez kilku godzin tydzień tu jestem. Przyjechałam z Kierującym Drogą, który potem jakoś tam się przeistoczył w Wujka(pewnie wtedy, kiedy na własnych plecach niósł moją największą torbę) i K., który też został w Kra., ale w inny sposób.
Czuję się tu już jak u siebie, znam wszystkie skróty i pierwsza wszystko wiem. Nie, idę na łatwiznę, bo jak się wie to potem łatwiej zapanować.
Przed chwilą zrobiłam przemeblowanie w pokoju i wyrzuciłam całą szufelkę kurzu pewnie jeszcze po starszym roczniku. Kolesie z naszego składu okazali się nieźli. A bo i starsi i więcej wiedzą, i lodówkę mieli, ba! dowiedziałam się, że jest pralka nawet akademicka, tylko kolejka na zeszyty. Muszę jeszcze kupić kabelek do komputera, pan w sklepie będzie wiedział jaki, bo może od poniedziałku zamówię internetem.
Tylko czas tu szybciej płynie.
Acha, wczoraj byłam w bibliotece wojewódzkiej. Od mojej różni się nie tylko wielkością, a i tym, że jest za friko. I o ile u siebie nie umiałam znaleźć żadnego wiersza J. Podsiadło, tak tam od razu wpadła mi w ręce jego tomik poezji wybranej. A najbardziej wiersza napisany równo 11 miesięcy przed moimi urodzinami.
to jest odwrotnie:
ja stoję
a Droga przelatuje obok
machając skrzyżowaniami
jak spragniona przygody autostopowiczka./"Easy Rider"/
Jak dobrze, że z taką łatwością odnajduję wszędzie dom. W chwili obecnej odległość między najdalej położonymi wynosi ok. 500 km. Kra. jest prawie pośrodku.
pisz, to moze sie zgadamy kiedys: cicicada@interia.pl
My tez mamy zeszycik na pralki... i jakis tydzien oczekiwania na swoja kolejke:D
Dodaj komentarz