Bez tytułu
W pokoju pusto, W. pojechała do domu i mogę sobie tak zupełnie po swojemu. Pamiętam, jak pierwszego dnia w akademiku najbardziej zdziwiło mnie to, że dzielę łazienkę z dwoma facetami. Potem przypomniał mi się nasz wakacyjny wyjazd i to, że tam też koedukacyjne łazienki były.
A najbardziej przeraża mnie(!) wachlarz możliwosci kulturalnych. Bo tyle rzeczy można zrobić, wszystkiego się dzieje tyle, że ledwo nadążam z czytaniem ogłoszeń.
Tak sobie wspominam, że w wakacje ten człowiek mnie irytował tym, że taki spokojny i że nigdzie się nie śpieszył i że taki opanowany. A co teraz? Zauważam u siebie podobne postępowania, momentami czuję anwet jakbym przejęła sposób mówienia.
Wiem tylko, że kiedy się ograniczy potrzeby i wymagania, to jakoś tak łatwiej się żyje.
A życie mi się w tych dniach podoba tak bardzo, że boję się, żebym jakiegoś wilka z lasu nie wywołała, bo zawsze traci się to, co sprawia njwiększą frajdę.
Ciekawe jak to będzie.
ale pewnie nie mamy tutaj zbyt dużej niespodzianki: bo będzie tak, jak na to sami sobie zapracujemy. -jak zwykle...
p.s zazdroszczę Ci Krakowa.
Jak na moją skalę marzeń- nieosiągalny... no może tylko na wycieczkach turystycznych 2 razy do roku, z rodzicem u boku...
damy radę :*
Kulturalnie bogato... I ze zniżkami studenckimi :)
Dodaj komentarz