• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Gdyby wiedział to, co wie...
    • Pośród ?
    • Słoneczna nadzieja
  • z naszego blogowiska
    • calaja
    • Carnation
    • Cici
    • Duszyczka
    • Innuś
    • Kobieta na krawędzi
    • Panna z rybnika
    • Pesta
    • Pika
    • Rebeliantka
    • Serduszko ma wielkie
    • Umcia-Kumcia
    • Zostań

Bez tytułu

Kawa gorzka, ciemna, choć jeszcze nie dosyć.

Najbardziej nie lubię BEZSILNOŚCI. Być może stanięcie oko w oko z własnym strachem pomoże mi coś na nią uradzić.
Rok poprzedni właśnie był tym, w którym odkryłam to uczucie. Nie jestem tego pewna w stu procentach, ale wydaje mi się, że ze wszystkimi innymi odczuciami typu miłość, nienawiść, rozpacz można sobie łatwiej poradzić, bo łatwiej je sobie przetłumaczyć. Chodzi tylko o stosunek do tej osoby, w stronę której są skierowane. Rozpacz jest chwilę przed tym, kiedy zaczyna być dobrze. Kiedy dokładnie uświadamiasz sobie, że jest źle, a właściwie to fatalnie i kiedy zaczyna to już być zbyt monotonne, żeby dłużej to tolerować.
Z bezsilnością jest inaczej. Bezsilność to kiedy ja mam siły, żeby coś podołać, a jest coś zupełnie obcego, co mnie ogranicza, taki mur, w moim przypadku bardzo cześto są nimi przepisy urzędników. Albo kiedy bardzo chcę coś dla kogoś zrobić, a coś mnie ogranicza.
Stanowczo nie lubię bezsilności. Z bezsilności tylko się płacze, a ja za płakaniem też specjalnie nie jestem.

Piszę to, żeby jasno przed sobą powiedzieć: nie zmarnuj szans, bo później staniesz oko w oko z przepisami.

09 stycznia 2007   Komentarze (9)
clou
10 stycznia 2007 o 16:26
cudowna biurokracja. moze da sie jednak jakos ominac... ?
cici
10 stycznia 2007 o 15:10
eh...zdecydowanie bezsilnosc jest najgorsza
Sonia_x
10 stycznia 2007 o 12:58
bezsilnosc czasem bywa straszna...
serducho
10 stycznia 2007 o 04:23
jest jeszcze taka bezsilnosc, kiedy wiesz co jest grane, patrzysz jak sie ktos meczy, zrobilas wszystko co moglas zeby pomoc... a to co zrobilas nie pomaga...
slonecznik
10 stycznia 2007 o 02:33
frustrujący jest fakt, że ograniczają Cię przepisy, które tak naprawdę powinny być od ludzi dla ludzi. sami je stworzyliśmy po to by ucinały nam skrzydełka... hmm, życzę siły do burzenia murów.
K*
09 stycznia 2007 o 22:45
A może bezsilność można przetłumaczyć jako stosunek do własnej osoby... Wtedy nawet, gdy chodzi o mur urzędników, przestanie nią być, jeśli pogodzisz się z ograniczeniem swojej siły przez ich siłę...A co dopiero powiedzieć o murze w sobie samym, jeśli prawdą jest, że nawet pozostając, może przestać zawadzać... Nie trzeba się wtedy z niczym godzić...:-)
Malena
09 stycznia 2007 o 20:47
bezsilnosc... czesto mnie nachodzi;/
ka
09 stycznia 2007 o 17:56
zdumiałaś mnie, bo myślałam dzisiaj o tym-przeszło mi przez głowę, że najbardziej nie lubię bezradności, wobec siebie i innych , gdy nie możemy nic zrobić, pozostaje tylko bierność, a kto to potrafi znieść?
black.rainbow
09 stycznia 2007 o 17:18
Ja też stanowczo nie znoszę jej. Bezsilności. W końcu rezygnuje, a potem tylko zal.

Dodaj komentarz

Moje | Blogi