Bez tytułu
Bo generalnie to jest właśnie tak, jak zauważam. Nie masz forsy na normalne produkty, to kupujesz subprodukty, w nadziei, że smakiem niewiele będą odliczały się od tych normalnych. Kiedy się rozczarujesz, czujesz się głupszy i naiwniejszy jak zwykle i dodatkowo jesteś podwójnie w plecy. Dodatkowo, nawet te normalnie brane za dobre produkty, nie zawsze takimi się okazują.
Tak samo jak lekarze. Ja nic nie mam do ich strajków, tylko że nie pamiętam kiedy trafiłam na dobrego lekarza. Więc generalnie mam to szczęście, że mało choruję. Niemniej jednak, dziś skróciłam swój sen-tabletki się skończyły. Trzeba przyjść półgodziny wczeniej conajmniej, to się może do tego lekarza trafi. I przyszłam. i Co? I nie ma już miejsc. Niech Pani przyjedzie w poniedziałek rano. Pewnie się zamelduje na miejscu godzinę przed przybyciem lekarza. Paranoja, obiektywnie patrząc. Wracam, wiec do tej nieszczęsnej kawy. Mleko, na szczęście, niby krowie jest. Ah, takiego prawdziwego to się napiła. I malinę...tak z krzaczka...Mieszczuch.
Dodaj komentarz