• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Gdyby wiedział to, co wie...
    • Pośród ?
    • Słoneczna nadzieja
  • z naszego blogowiska
    • calaja
    • Carnation
    • Cici
    • Duszyczka
    • Innuś
    • Kobieta na krawędzi
    • Panna z rybnika
    • Pesta
    • Pika
    • Rebeliantka
    • Serduszko ma wielkie
    • Umcia-Kumcia
    • Zostań

.

W czasie wakacji w sierpniu pojawiła się notka, w której pisałam o nazwie choroby w zawiasach. Kiedy się o tym dowiedziałam pierwszy raz od bardzo dawna płakałam tak na całego. Bo normalnie ucieknie mi łza jedna albo druga, potem zaciskam wargi oddycham głęboko i zaczynam racjonalnie myśleć. Wtedy ryczałam. Ze strachu to oczywiste. Z tego, że pojawi się coś, co będzie ograniczało moją wolność wyboru, wpływało na rozkład dnia. Z tego, że ja nie hołduję kultowi ciała, a z drugiej strony bardzo chciałabym aby służyło jaknajdłuzej w postaci możliwie jaknajbardziej przydatnej do użytku. My się z moim cialem lubimy. Ja przeżywam kiedy z nim jest coś nie tak, a ono kiedy ze mną, okresy przeżywania nie nakładają się na siebie, co pozwala mi jakoś funkcjonować kiedy jest źle. Tak w ogóle to jesteśmy jedno.

Nie poszłam do lekarza. Zawsze można powiedzieć brak czasu. Przestałam o tym myśleć, choć gdzieś to było we mnie.

Postanowiłam dziś pierwszy raz w życiu oddać krew. Normalnie to ja nie lubię lekarzy, wypełniania ankiet i kucia mi w żyłę. Kiedy pobrali mi krew z palca dla sprawdzenia, usłyszałam, że niewiadomo czy się przyda, bo za jasna jakaś (nie niebieska, co prawda). Potem powiedział mi Pan od żartów, że hemoglobinę mam w normie. Ja pamiętałam, że to ważne jakieś, że ta informacja jest mi do czegoś potrzebna, ale to raczej tak intuicyjnie.

Potem mieli mi pobrać krew, ale że z pierwszej ręki znaczy z prawej, leciała dosłownie jak krew z nosa, to mogłam zrezygnować. I nawet miałam taki zamiar, ale zostałam. Z drugiej poleciała ciurkiem. A tak ogólnie to ja mam dobrze widoczne żyły, więc wprawiłam panie w osłupienie.

Czekoladę chciałam póki jej nie miałam.

Szłam na zajęcia, uważałam, żeby nie za szybko, żeby nie zemdleć, ogólnie to mam trochę niskie ciśnienie. Więc tak sobie szłam i wiało i śnieg, ale wtedy mnie olśniło. Zadzwoniłam od razu do Mamy:

-Mamo, nie mam cukrzycy! Bo przecież mam cukier w normie.

I tak chcąc przydać się komuś odkryłam prawdę o sobie.

Poza tym dowiedziałam się dziś, że będę mieć stypendium.

Rzeczy, które były u M. są już u mnie. Teraz nic nas nie łączy.

Dzwoniłam do Babci. Zdrowa. Pyta o przyjazd.

Jeden z bardziej przyjemnych dni. Jeden z radośnie przyjemnych dni od czasu poybtu nad morzem, albo nie od czasu pomieszkiwania u Cioci. Wtedy to też było "to".

Klnę coraz mniej.

28 listopada 2007   Komentarze (10)
linka-1
02 grudnia 2007 o 19:01
Hmm... a ja krwi oddać nie mogę, nawet gdybym chciała. Bo za mało ważę, heheh. I w sumie też nie lubię, kiedy się mnie kłuje. Ostatnio poszłam na badania, pobrali mi krew, a mi zrobiło się ciemno przed oczami. Mam nadzieję, że Twoje ciało będzie Ci służyło przez dłuuuugie lata :). Gratuluję dostania stypendium.
indywidualistka
01 grudnia 2007 o 12:36
ech. też dość długo zbierałam się do oddania krwi... i tak, że jak w koncu wybralam się - to się okazało, że przymują do 11... a było po 12. zezłościł mnie fakt, że człowiek chce dobrze, a zawsze spotykają go jakieś ograniczenia. Bądź co bądź jestem z Ciebie dumna-że podołałaś ;-*
niebieska
30 listopada 2007 o 23:01
Szczęście, że jednak jesteś zdrowa:-) Gratuluję stypendium)
clou
30 listopada 2007 o 19:07
Oddac krew to na prawde gest, ale nie wime czy odwazylabym sie. Chcialam jeszcze napisac,ze kiedy tylko wchodze do Ciebie za bloga rzucaja mi sie w oczy czerwone paznokcie na zdjeciu ;) Lubie
wziuuum
30 listopada 2007 o 13:59
Nie lubię lekarzy. Dziwnie pachną.
Ja za parę lat będe pachniała tak samo.
Świadomość, że komus się pomogło poprawia samopoczucie.
A ja w przeciwieństwie do Ciebie, to chyba klne coraz więcej =/
Pozdrawiam =]
Justys
29 listopada 2007 o 20:33
To bardzo dobrze,ze lubisz sie ze swoim cialem:) Ja juz nie raz mialam zamiar oddac krew..ale jakos nigdy sie nie udalam. Teraz chyba widok strzykawki mnie by przerazil.Czym czlowiek starszy to tym bardziej lekliwy.Bynajmniej mi sie tak dzieje w nie ktorych mozna powiedziec "blachych" sprawach.Kumcia
moje
29 listopada 2007 o 13:55
Ale ja nie chciałam mieć nagrody :)
calaja
29 listopada 2007 o 13:06
ps. tylko wiesz co, jedno mnie zastanawia, Ty raz poszlas oddac krew i od razu masz swoja nagrode, ja jestem honorowym dawcą krwi i oddalam krew juz kilka razy, moze 8 i dalej czekam na nagrodę hehe ;). Moze bedzie wieksza skoro tyle sie nazbieralo co? :) Buzka!
ka
29 listopada 2007 o 12:56
Bóg nam zawsze wynagradza nasze dobro, i Tobie także to się przydarzyło. Babcia to cudowna osoba. Gratuluję stypendium.
calaja
28 listopada 2007 o 23:39
ciesze sie ze wszystko sie wyjasnilo, widzisz nigdy nie wiadomo kiedy pomoc innym zwroci sie ku Tobie zeby Ci sie odwdzieczyc :). Brawo Moje!!!

Dodaj komentarz

Moje | Blogi