..
Tkwię w osłupieniu. Nie potrafię zapomnieć wyrazu oczu, twarzy i mojej ręki w jego dłoniach. Jestem szczęśliwa.Pierwszy raz jednocześnie smutna i szczęśliwa.
Byłam szczęśliwa.Dziś wieczór. Ciemne puste ulice i ja. Kocham ciemność, czerń. Kocham to, czego nie powinnam. Nie kocham siebie. Jeśli kogoś krzywdzę najczęściej siebie. Dziwne, prawda?
Bezsens. Jutro zaczynać od nowa kolejny tydzień. Wypaliłam się już.
Boże, czy wiesz...jak tak się pogada z ludźmi, to tak dużo jest wypalonych, zmęczonych codziennością.Zycie jest jedno, mam nadzieję,że krótkie i ....
Heh marudzę. Miłego tygodnia...Wierzę(chcę wierzyć),że będzie dobrze.
Chcę wiedzieć, co czuję, ale z tym jest jeden wielki problem. Tzn. wiem,że potrzebuję pomocy. Ponoć to i tak dużo.
Aha, i jeszcze idę do spowiedzi, ale zanim pójdę...Eh, niby miałąm się poprawiać, pracować nad sobą. Codziennie te upadki, to wdrapywanie się pod górę, te zranienia na dłoniach. Wiem,że każdy tak ma. I nawet to egoistycznie nie dodaje otuchy.
Życie to drzwi, których samodzielnie nie możesz zamknąć.
Dodaj komentarz