Być to prawie jak żyć.
Czasami myślę, że ja jako jeden zwykły człowiek, zwłaszcza jako kobieta, mam tego za dużo. Z drugiej strony, pamiętam, że nigdy nie ma się więcej, zawsze w sam raz.
Każde z wyjść, które biorę pod uwagę, wydają się równie beznadziejne. Naprawdę chciałam być tam na święta. Chciałam, żeby to były Święta, żeby stały się zasiedlonymi przez Niego, ale w cieple.
Jestem bezradna. Znowu stresu tak wiele, że nie potrafię nic przełknąć. Chciałabym doprowadzić swoje ciało do mechanizacji-spać 6 godzin, głód czuć w określonych porach i móc działać, biegać. Chwilowo najlepiej nie czuć.
A on patrzył w oczy i mówił, że to nie jest koło ratunkowe. Byłby on na moim miejscu chciałoby się powiedzieć-nie wypadało. Powiedział jeszcze ja widzę to tak, jakby to był dobrze lub źle zrobiony i wygłoszony referat. A może naprawdę jest?
Myśli mi się kłucą w głowie. Zatykam uszy, otwieram oczy, umiem już płakać.
Dodaj komentarz