Gdyby on jeszcze nie z mojego pokoju wyszedł. Gdyby tak został na tym chodniku. Ja tam zbyt często nie chodzę, to mijedsce omijałabym z daleka. Przyszedł. Potem znowu. Zostawił mnie w moim pokoju, choć z niego go wyprowadziłam. Wróci jak dorośnie. Mam nie czekać. Ja mam nie czekać kiedy to tak blisko. Kiedy żadnej podróży w perspektywie, a za oknem słońce.
Co gorsze jest w tym wsyztskim to to, że nie wiem czy ja tak czuję, czy ja myślę, że tak czuję, a zasadniczo to zbyt wielka różnica.
To było wczoraj. Dziś zupełnie inaczej.
Wczoraj jeszcze msza i czuwanie. To było coś niesamowitego. Wciąż trwa.
No i rozmowy z przyjacielem. Dobre jest to, że umiem się przy nim śmiać.
Bo ja potrzebuję czasu na zaakceptowanie zmian.
na zmiany potrzeba czasem duzo czasu. Ciezko przyzwyczaic sie do czegos nowego kiedy gdzies tam w nas tkwi to stare cos. Ale sa sprawy, rzeczy, do ktorych przyzwyczajamy sie szybciej, a sa takie, z ktorymi pogodzic sie nie umiemy, ktorych nigdy nie zaakceptujemy
kilka_chwil
04 kwietnia 2006 o 09:05
Gdyby, gdyby...
kaloryfer
04 kwietnia 2006 o 07:04
coś \"niesamowitego\", ja czułem podobnie, to słowo najlepiej oddaje.
niewinnniątko
03 kwietnia 2006 o 23:02
każdy potrzebuje czasu... tyle, że jedni więcej, a drudzy mniej...
takiego przyjaciela trzeba trzymać palcami wszystkich kończyn. czas na zaakceptowanie zmian jest oczywiście zrozumiały. czy tylko ja tak mam, że gdy już zaakceptuję, to mam ochotę zmieniać znowu...
do akceptacji każedej zmiany trzeba czasy. To czy bedziesz czekala to Twoj wybór, ale jesli sie na nie zdecydujesz nie zmieniaj zycia w puste godziny wypelnione tylko oczekiwaniem
...
...
Dodaj komentarz