dzień jak codzień. Trzeba samemu się starać,żeby...
W szkole 5 lekcji, jutro 2 albo 3, a potem filharmonia - ukulturalniam się, jak stwierdził tata. A w czwartek wybywam na wycieczkę!!! A i jeszcze ten koncert Metallici na którym mnie nie będzie :( co za buuu.
W powietrzu czuję jakieś dziwne iskierki. Pojawiają się za każdym razem, kiedy....[no ale to napiszę, jak już będę pewna]
Dzień był wesoły. Wstałam z zamiarem spóxnienia się na pierwszą lekcję i wyszłam z domu 7.40(zazwyczaj 7.16), ale znajcie mojego pecha- zdążyłam. No ale nic.
Jak zwykle miła rozmowa na przerwach. W wolne zaczyna mi jej brakować. Jakoś nie doszliśmy do tego jeszcze,żeby się spotykać po szkole. A w sumie, jedziemy razem na wycieczkę. Do pyzówki. Gdziekolwiek to jest. Bardzo się cieszę.
Komórki wciąż jeszcze nie mam. Już nawet prof. z angola wie. Mam tam chyba ze 20 smsów, z tego, co mi się nadawcy poprzyznawali i z 5 nieoderbanych( dopóki nie siadla bateria rozmów). Ciekawe kiedy ją wreszcie będę mieć. Brakuje mi jej. To takie trudne łazić już 2 tydzień bez zegarka.
No, ale ten miły dzień się już kończy. Moje oczy chcą już spać. Ja chciałam zniknąć na kilka dni. gdzieś wpaść do ciemnego pomieszczenia z muzyką. Na 2-3 dni. Stęknić się za tym wszystkim i wrócić. Zacząć podziwiać uroki.
To dziwne...Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie czy mam przyjaciół. Kto ich tam wie? Nie jestem pewna swoich uczuć, a co dopiero czyichś. Ale... twardo wierzę,że kiedyś będzie inaczej. Ciekawiej.
No to dobrej nocy wszytskim życzę. U mnie jest już cieplutko zarówno na dworze jak i w domciu.
chce się ktoś ze mną posmiać, bo naplynęla na mnie taka ochota?? zapraszam do towarzystwa!!!!
: =)
Dodaj komentarz