hmm
jestem w jamce-glebokości mariańskiego rowu.wokól tylko ciemnosć i ciemnośc.świadomość,ze gdzieś u góry jest światlo mnie przeraża.jednoczęsnie chcąc nie chcę wkońcu je zobaczyć.wspinając się do góry poślizguję się i opadam.opadam z wlasnwj winy-nie chcę maksymalnie wykorzystać sily mięsni.wiem,że gdy to zrobię to mniej -więcej poradzę sobie.ale wtedy w ciemności widzę czyjś kpiący wzrok.w glowie ożywają myśli- z motyką na slońce,prawda?twoje miejsce jest tu, nie porzucaj je.potrzebuję tylko czyjegoś milego gestu.nie mogę go wymuszać.czekam na kogoś, kto z wlasnej woli poświęci czas dla mnie(będe czekać wieczność).kto lubi kogoś, kto placze(a jednak umiem),się nie śmieje i zachowuje powagę??odpowiedź brzmi-nikt.wiem to na 100%, to nie sa moje żadne urojenia.jeżeli się śmieję, to tylko dlatego,żeby się za chwilę nie rozplakać,a jednak nawet to większości przeszkadza.robię to dla siebie, nie dla innych.czuję się tak kijowo, bo ktoś wyrazil swoją dezaprobatę jednym gestem,a ja potrzebowalam tylko wyciągniętej dloni.mówi się trudno.teraz siedzę.glodna(nie chce mi się nic robić-brat leszek mial wczoraj rację).wypilam sobie coś w rodzaju nektaru bogów-ale nie pomógl.mówi się trudno.jak tak patrzę się na siebie z perspektywy czasu, to mi się odechciewa na siebie patrzeć.moglabym przynajmniej zawsze udawać,że jestem twarda,ale mi się nie chce.nic nie udaje,oprócz dobrego humoru-czasem.dziwne?nie wiem.wiem,że kazdy czasem tak ma.a ja wciąż chcę się do kogoś przytulić, do kogoś, kto powie-nie martw się,życie jest jakie jest, na drugie nie masz szans-ale to od ciebie zalezy jakim ono będzie,więc uśmiechnij się.widzicie-nawet podpowiadam, co ma powiedzieć,ale odpowiada mi cisza.o.k nie ma sprawy.poradzę sobie.
modlilam się dzisaij,ale chyba nie w tej intencji, co trzeba.wczoraj bylo tak pięknie.chyba dlatego,że bylam z ludźmi, od których bilo cieplo, chocia w pewnym momencie moje pozytywne myślenie zgaslo.i nie umialam wytlumaczyć dlaczego.nie tylko ja się temu zdziwialam.wyszlo na to,że nie wiem kim jestem, inie wiem co i dlaczego jest.ale to prawda.
w przedtsawieniu mam zagrać matkę- śmieszne-wieczne dziecko będzie gralo matkę, cyba,że nie jestem wiecznym dzieckiem, a pesymistyczną staruszką. tak też można.
"stacza się w pustkę./nikt go nie lubi./nawet przed lustrem ogląda glupich./nie bardzo stroi./nie śpiewa w chórze./jego pokroje/na chór za duże./bywa slużącym wlasnych przywidzeń/wieczność przetrąca/pijąc przez tydzień.muże ucisza/w delirium wrzątku/wierszyk napisze./będzie w porządku"
no, i don't have to go.!!!!i'm not gonna crack!!!!!mam wszytsko w tyle!!!
Dodaj komentarz