I'M NOT SO HAPPY,ale ujdzie...
Wczoraj byłam u kaśki na przedurodzinowej imprze.byłó zarąbiście, mimo,że był tylko jeden facet i to w dodatku małolat-jej kuzyn (hmmm)nawet polubiłam basię,kóra stwierdział,że mam jeszcze dziwniejsze pomysły niż ona.
dzień zaczął się wspaniale,ale ...
zbierając sie doszkoły byłam pewna,że nie zdąże, to prawda jechaalm już ostatnim autobusem, który zapewniał mi dojazd,ale dostałam smska od prz. i tak nagle fajnie się zrobiło.w smsie pisałó,że jest chory i nie może iść do szkoły,ale liczy się to,że się odezwał.fakt, dramatyzowałam przez ostatnie dni,ale tylko dlatego, że nie wiedziałam co mam myśleć :]
ale będę trzymać za niego kciuki.zapowiada się wspaniały tydzień.w środę będę na 1 lekcji, w czwartek na 2 nie będę ,a w piątek wcale(oby wszystko się ułożyło)
źle się czuję jeszcze w dodatku niekótre problemy...jutro będzie trzeci dzień, w kótrym powędruję do budy z gorączką....
p.s. zbyt dużo ludzi mi się ostatnio podoba...hhmmmm ciekawe, co z tego wyniknie???(pytanie retoryczne)
Dodaj komentarz