I'm the winner!!!
Pierwszą bitwę ze sobą wygralam. Moglam znów chodzić smutna, ale tak się nie stalo. Bardzo się cieszę. Myślalam,że ten etao mam już za sobą. Chcialam już napisać,że dobrze mi się żyje nie myśląc o M. Ale dobrze mi się żyje także wtedy, gdy on się do mnie uśmiechnie, chociaż to się zdaża bardzo rzadko. Wykorzystuję swoją wiedzę o ludziach, żeby mniej więcej wiedzieć o co mu chodzi i jak on to odbiera, ale tym razem widzę przed sobą scianę. Mimo to wygralam. Czasami jednak umiem się cieszyć z drobnych gestów. Czuję się troszkę starsza w porównaniu do mnie we wtorek. To dobrze. Skrzydla wczoraj trochę oklaply, ale potem powrócily do normy.
Dzisiaj się wyspalam, nie śpiąc o wiele dlużej niż zwykle, bo zalożeniem bylo,że się wyśpię.
p.s. co się stanie jak zmienię szablonik??
Pozdrowienia dla czytaczy :-) carpe diem i wogóle życie jest tylko jedno!!!!
Dodaj komentarz