inwazja aniołów...w moim ciasnym świecie...
Skończył się już ten tydzień zamętu, bieganiny, szarpaniny, braku snu. Oczy niedługo się na mnie obrażą i nie będą chciały mną patrzeć. Ten tydzień, w którym do dom wpadałam tylko na sen. Schudłam. Uczyłam się. Tydzień braku chwil na ukochaną samotność Lubię czasem ze sobą sam na sam posiedzieć. Spojrzeć na siebie. W tym tygodniu notki pisane były chyba po to,żeby pisać, a nie z powodu ochoty na myślenie.
I ta świadomość,że teraz to w zasadzie jest łatwo. Że później.Że jeszcze rok, góra 5.Że potem skończy się czas powłoki ochronnej.Że trzeba dorosnąć. To jest trudne, bo przynajmniej u mnie, to jest proces odwracalny.To znaczy,że jeśli w jednej chwili zachowuję się w ramach średniej krajowej mojego wieku albo nawet kilka lat starzej, to chwila później nie jest już pewna.
W głośnikach ciągle muzyka. A co mi tam! Tylko tak myślę, że kiedy On zechce do mnie coś powiedzieć, mogę nie usłyszeć. Wytężam słuch. W dziedzinie ducha cisza. Słucham dalej.
Swoją drogą chciałabym wreszcie nie mówić bliskim mi ludziom tak o sobie. To nie jest tak,że mówię wszytskie ważne myśli i tajemnnice. Nie, ja wypowiadam chwilowy pozbawiony sensu ciąg myśli dotyczący szarości, ludzi albo moich spojrzeń. To bawi...potrafię nawet będąc smutną rozbawić ludzi w okół. potem siebie. ale siebie na chwilę. ja już nic nie wiem. chyba znów zbliżam się do etapu w którym wiedzieć chcę za dużo.
piątkowe hasło dnia: pierdolę! nie robię! i kupa śmiechu.mam dosyć tego tygodnia, który przyjdzie. Nie,że jestem pesymistką. Tylko realistką. Zakres obowiązków przewyższa moje skormne możliwości.
A zakres celów w planach samowychowania hehe przypomina mi to gospodarkę planową.
W dodatku uzalezniłam się od rozmów oraz śladów życia pewnego człowieka. I znów nie chodzi o to, o cyzm każdy by pomyślał. W końcu cytując moja Olusię jestem oryginalna. Fakt, nawet na ulicy...moja śliczna czapka z dłuugimi uszami w mieszaninie biało czarnej...te uszy ślicznie rozwiewają się jak wieje wiatr. nie wiem czy to tylko uśmiech, ale ludzie spostrzegją mnie na ulicy.
Znów dostałam anioła. 3 w tym miesiący. To dziwne. Jak dotąd nie myślałam o aniołkach tak nagle ze wszytskich stron, na kartach książek, rysunkach, figurkach, nazwach własnych, w moim domu i pokoju...to prawie jak miłość- ona też pojawia się znienacka.
Dodaj komentarz