Zauważam, że wczoraj był dziwny dzień. Może dlatego, że była matura z historii? Coś, czego normalny człowiek bał się przez cały rok i już nagle nie trzeba.
No więc była sobie matura, która tak średnio sprawdzała moją wiedzę.
A potem, potem była kompletna niespodzianka.
Pod szkołą czekał M. z różą w ręce.
Potem była burza. To znaczy na początku tylko grzmiało. A potem biegłam po kałużach. Pierwszy raz jego usta w deszczu. A potem, kiedy już byliśmy na przystanku
wyciągmął ręcznik i wytarłam nim ociekającą kroplami twarz.
Pierwszy raz w miejscu do tego nie przyznaczonym używałam ręcznika.
Jestem jeszcze trochę spięta maturami. Pozostały 4 sztuki. Potem sprzątam w pokoju i biorę się za siebie.
Coraz ciekawiej jeździ się na rowerze.Coraz szybciej.
Nie zastanawiam się nad niczym głębszym.Odkładam wszystko na później. Później się zobaczy.
ja też będę zdawać z historii.. ale za dwa lata :)
czy ja wyczuwam radość?? :)
aquila
18 maja 2006 o 16:52
:) powodzenia
kobieta zamężna
18 maja 2006 o 07:39
za parę lat zobaczysz jaki to był pryszcz... :)- choć trzeba tego doświadczyć na własnej skórze, bo teksty w stylu nie ty pierwsza i nie ostatnia to marna pociecha :) trzymam kciuki :)
poza_czasem
17 maja 2006 o 23:08
Teraz się tego boimy (choć trochę) a potem będziemy te matury miło wspominać ;) Odwagi!
Dotyk_Anioła
17 maja 2006 o 22:11
I tej magii właśnie brakuje mnie...
Zazdroszczę... Tych kałuż... I deszczowych ust... To takie czyste i piękne :-)
zielone.okulary
17 maja 2006 o 20:59
czytam i oplata mnie zapach tego, co między wierszami:)... zapach deszczu i... szczęścia?:)
czy ja wyczuwam radość?? :)
Zazdroszczę... Tych kałuż... I deszczowych ust... To takie czyste i piękne :-)
a z tym M. cudownie!! to cudownie :)
aś.
Dodaj komentarz