Jest tylko dzisiaj?!
Jak tak patrzę...Mam za długie archiwum. Zaczyna mi przeszkadzać. Ta inna, albo tamta, którą byłam, kiedy czytam zapiski sprzed roku ironicznie mi się przygląda. Tak, ma rację-trzeba było używać imion nazywając osoby, już teraz nie pamiętam kto wtedy i co powiedział. A może to mało ważne? Jest tylko dzisiaj?! I tylko ono się liczy...
Nie lubię poniedziałków. Zaczynają się z reguły wtedy, kiedy budzę się w nocy i sprawdzam ile czasu snu mi zostało. Smieszne, prawda? A potem już nagle, choć przed chwilą-przysięgłabym-była 4, trzeba biec, myć się, coś zjeść, zabrać uśmiech małego, zostawić mu w zamian swój, powiedzieć "papa", wyjść, ubrać buty, wrócić sie, bo zapomniałam któryś zeszyt. W autobusie pokazać bilet, wysiąść za 7 minut dzwonek, do szkoły wejść za 2. Dzień będzie mniej lub bardziej udany. Najlepiej z niespodzianką. Pomyśleć o tym dniu w innym wymiarze. Powiedzieć do jutra. Wyjść. Autobus. Bilet. Przystanek. Spotkam znajomego. Cześć albo i nie. Obiad, Darek, angielski. Autobus. Dom. Kolacja. Chemia. Historia.Gadu. Dobranoc.
Wtorek to zupełnie inny dzień. Najlepszy jest czwartek. Nic nie wiem, idę spać.
Nienawidzę braku czasu...
Szfak...
Dodaj komentarz