• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Gdyby wiedział to, co wie...
    • Pośród ?
    • Słoneczna nadzieja
  • z naszego blogowiska
    • calaja
    • Carnation
    • Cici
    • Duszyczka
    • Innuś
    • Kobieta na krawędzi
    • Panna z rybnika
    • Pesta
    • Pika
    • Rebeliantka
    • Serduszko ma wielkie
    • Umcia-Kumcia
    • Zostań

Jestem.

Tydzień szczęśliwie dobiegł końca. Kiedy idę tym swoim zwykłym codziennym spacerem, muzyka jest w uszach na zasadzie powietrza w płucach, a ja myślę i czuję, tak każdą moją komórką, że ciągle jestem jeszcze w tym aucie. Staram się nie myśleć o tym, czego zmienić nie mogę, co już przeszło, co nie ode mnie zależy. Ale właśnie to, nie zależące ode mnie, dlaczegoś najbardziej boli. Bo kiedy zawinię sama, to na pewno, któreś następne niepowodzenie mogę traktować jako karę i potem zacząć od nowa, na czysto. W tamtej sytuacji nie mogę dochodzić winnych. Nie mogę. Być może to wreszcie jest czas na przebolenie. Ale przecież nadchodzą święta. Choć przecież od dawna wyznacznikiem zbliżania się świąt był snieg. Chrystus będzie się rodził. A w moim sercu teraz pełno żalu i złości, a w ustach ściśniętych zębów. Co ja Mu powiem? Jak przyjdzie...a propos przychodzenia-wczorajsze pytanie o przeżywanie adwentu. Owszem, zdaję sobie sprawę, że jest. Ale trochę więcej niż ostatni tydzień żyłam tym wyjazdem i czy podołam. A jako że ta przygoda prawie już pokonana, to, żeby nie było zbyt wesoło, jest już nowa. Kolejnych papierków zbieranie...Kolejnych urzędów udepywanie...

Na szczęście nie jestem sama. Wiem o tym. Ten mój Anioł jest bardzo cierpliwy i wytrwały. Jeszcze bardziej niż ja.

Myślę o mojej kobiecości. Tak sobie ustaliłam, że na pytanie kto ja, myślę człowiek, zaraz potem, że kobieta. Już nie skupisko jakichś komórek, tylko kobieta. Jak kobieta to makijaż. Ale on zawsze wtedy, kiedy jest mi bardzo smutno. Ale o tym nikt nie wie. Tylko ja. Moja kobiecość to raczej sposób myślenia, zachowania się, porzebowanie przytulenia, letnie spódnice, wrażliwość, może przede wszystkim ona i uczucia, które mnie męczą. Moja kobiecość to czasami pojawiające się bóle, wtedy, kiedy zapomnę za długo zjeść i okazuje się, że organizm jest za słaby, żeby to znieść. Dwa pierścionki na palcach, paznokcie w kolorze czerwieniejącym się, błyszczyk do ust. Kim jesteś, kobieto?

Rano przeraziłam się trzęsącej się własnej prawej ręki. Jestem spokojna.

15 grudnia 2006   Komentarze (6)
calaja
16 grudnia 2006 o 14:35
tez nie rozumiem wyrzekania sie czegos w Adwent. A co do kobiecosci, to z rzeczy fizycznych kojarza mi sie podobnie jak Tobie letnie zwiewne spodniczki i ponadto dlugie lekko falowane wlosy. Z rzeczy niematerlialnych delikatnosc i potrzeba silnej reki ktora sie mna zaopiekuje.
K*
16 grudnia 2006 o 13:13
...Mane nobiscum, Domine...
serducho
16 grudnia 2006 o 01:52
MOje Szczescie nie rozumie dlaczego na Adwent tez mamy sie czegos wyrzekac. przeciez to radosc a nie smutek. co inngeo Wielki Post. wiec mu mowie - nie musisz sie wyrzekac. ale cos sobie postanow jakies. bo z czym podejdziesz do Zlobka??? a ja? coraz czesciej sie zastanawiam... i widze ze chyba kolejny raz przyjde i cichutko poprosze Jezusa by przebaczyl... kolejny raz...
Malena_Niski
15 grudnia 2006 o 23:18
dobrze miec aniola...:)
*linka*
15 grudnia 2006 o 22:44
Właśnie sobie pomyslałam, że zajrzę na blogi, bo może pojawiła się Twoja notka i proszę - nie rozczarowałam się :). Ty, kobieto, jesteś bardzo dobrym człowiekiem :). I na tym możesz poprzestać ;). Może do świąt ten żal i złość przejdą? W końcu to taki czas cudów... dziejących się w naszych sercach. Ściskam mocno.
ka
15 grudnia 2006 o 22:21
myślę, że Chrystusowi najlepiej powiedzieć właśnie:jestem. I dodać, że potrzebujemy Go, by być.

Dodaj komentarz

Moje | Blogi