kto mi da skrzydła?
Wracaliśmy. Rozpłakałam się jak dziecko. No tak. Bo to dzisiaj z noc się zmieniło. Przytulił mnie ciepło. Zapytał co jest. Powiedziałam nie powiem, ale płakać chcę. Przytulił. Tak, jest dla mnie kimś ważnym i dlatego nie powiem. Zresztą nikt nie wie. Kurcze, trzeba wziąć się w garść-nie zmieszczę się. Dodał mi siły. Powiedziałam mu. Tylko to, co powinien wiedzieć, żeby się nie rozczarować. Tylko tak, jak uważam. Miał trochę zwalony humor. Dlatego zaryzykowałam. Nie wiem czy dobrze. Chciałam, żeby przytulił. Jest taki ciepły.
Teraz. Byłam w kościele. Nie wiem, dlaczego tak robię. Teraz to już nie ma znaczenia. Naprawiać będę później.
Przydałby się tomik poezji i ciepły koc i mocna kawa-taka, jaką parzy moja mama.
Mama widziawszy nas do taty: Wiesz, on ją tak trzyma za rękę, jakby bał się, że opuści. Tworzy ze mną mój magiczny świat.
Wiem, powinnam zmienić niektóre cechy charakteru, ale tak boję się porażki, że nie zaczynam nawet.
Szukałam aniołów. Czuję się osaczona. Jak to jest, że wcześniej ich nie dostrzegałam. Teraz na każdym kroku, w moim pokoju, dziś znów przyszedł jeden. Zostanie. Na ścianie. Pafnucy go przysłał. W wierszach anioł, na ilustracjach anioł, we śnie anioł, jego skrzydła takie miękkie. Obiecał, że kiedyś zabierze mnie ze sobą. W morze bieli i ciepła i gwiazd. Czekam na ten dzień. Dzisiaj znalazłam ślad:
moim sąsiadem jest anioł
on strzeże ludzkich snów
dlatego wraca późno do domu
na schodach słyszę dyskretne kroki
i szelest
zwijanych skrzydeł
on rano staje w moich drzwiach
i mówi:
twoje okno znowu
świeciło długo
w nocy
Dodaj komentarz