Ku melancholijnym wspomnieniom (?)
Kawa. Rano. Sen w strzępkach i wyczytane to:
"...kiedy już został mi tylko jej zapach-okno zamykałem, żeby go nie wypuszczać, i włosy pojedyncze odnajdywałem gdzieniegdzie na kocu, na koszuli mojej, koszuli, którą uwielbiała wkładać do nocnych bezsenności, rozmów, na balkon wychodzeń i przeciągnięć księżycowych, gęsich skurek, do łózka powracań, wtuleń. A kiedy już tylko zapach i włosy i jej ślady pomniejsze ze mną zostały, byłem jak pies, który nigdy pojąć nie zdoła, że pani wyszła po to, by wrócić, bo panie zawsze wychodzą na zawsze, a my, psy, za każdym razem umieramy na ostateczne osamotnienie, tedy kazdy ich powrót do nas jest powrotem niespodziewanym i wskrzeszajacym. A kiedy tak już znikała, myślała mi się nieprzerwanie, skórą, krwią, tętnem, i uśiłowałem sobie przypomnieć jej twarz, i z tęsknoty nie mogłem, i bez skutku próbowałem sobie uzmysłowić, skąd się znamy, kim jesteśmy. Kiedy jej nie było, nie było jej odwiecznie; kiedy wracała, nie pamiętałem, żebyśmy się kiedykolwiek rozstawali." W. Kuczok "widmokrąg"
(a tego tam nie miało być)
Dobrego dnia:)
Dodaj komentarz