Momenty czuć.
Bałam się, że jak pojadą, to ta cisza w mieszkaniu zatka mnie zupełnie. Ale tak nie jest. To bezmówienie jest takie racjonalne. Nikt nie mówi, bo jestem tylko ja. Nie pachnie domem, bo jestem tylko ja. Obiad się przypalił, bo to tylko ja gotuję. Podpis mamy z usprawiedliwień źle wygląda, bo to tylko ja pisałam, to taki już zwyczaj.
Kolacja była pyszna. Coś jeszcze pamiętałam z zamierzchłym czasem, kiedy zajmowałam się domem. Chleb zamoczony w jajku, obsmażony na patelni, na nim stopniony ser i estetycznie podsmażona wędlinka. Wszystko pachnie jakbym to nie ja robiła. Herbata miętowa.
W moim życiu jest kilka cykli nieorganicznych. Od rozmowy do rozmowy i od listu od listu. Przyszedł. Zawsze, kiedy go za długo nie ma martwię się. Boję się o przyszłość. Później tylko uśmiech i żeby pisało, że jest jak miesiąc temu, jak dwa, proszę, że żadne plecy, nogi, serce nie bolą. Ja napiszę, że jestem szczęśliwą dziewczynką. Tak jak miesiąc temu. Że dziękuję. Że...I będę mówić każdemu człowiekowi, żeby mi zazdrościł Babci.
Jestem szczęśliwa. Jak ptasie mleczko, w którym jest za mało słodyczy. Jak ptasie mleczko, które zadowoli się nocą, bezczynnym siedzeniem, półksiężycem z chmurą na niebie. Niepotrzebuję słońca, skakania. Może nie dzisiaj.
Już długo nad tym myślę. Brakuje mi takiego namacalnego z Nim kontaktu. Ukaż mi Swą twarz. Jak wtedy...Kiedy byłam sama obca sobie, kiedy na polanie krzyczałam do chmury, na której siedziałeś. Jak wtedy, kiedy ta noc...Jak wtedy, ale to przychodziłeś już inaczej...Kiedy w tych ludziach byłeś. Tych, co są moja rodziną. Albo jak wtedy, kiedy razem z Tobą kładł ręce na moja głowę. Albo kiedy ja. Czy kiedy pierwszy raz spojrzałam Ci w oczy, a Ty patrzyłeś. Jakiś blask...daj mi. Bo ja, choć przychodzę do Ciebie, mówię Ci tylko zdawkowe cześć, tłumacząc się zabieganiem. Albo jest mi bardzo wstyd i wtedy nic nie mówię. Tato...Zajrzyj ze mną wgłąb mnie. Pomóż mi zobaczyć co tam jest. Proszę.
Zawierz zaufaj :) A zadziała... :*
Dodaj komentarz