• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Gdyby wiedział to, co wie...
    • Pośród ?
    • Słoneczna nadzieja
  • z naszego blogowiska
    • calaja
    • Carnation
    • Cici
    • Duszyczka
    • Innuś
    • Kobieta na krawędzi
    • Panna z rybnika
    • Pesta
    • Pika
    • Rebeliantka
    • Serduszko ma wielkie
    • Umcia-Kumcia
    • Zostań

Nie musze jeść, nie muszę nawet spać.

Co za wieczór, co za noc…

Wywiad w radiu z Rojkiem właśnie na temat tej piosenki. Dlaczego nie śpiewają jej na koncertach. Nie kojarzyłam z tytułu. W myślach potrafiłam odśpiewać” Z twarzą Marilyn Monroe” i tylko tyle. Dopiero potem, z pierwszych rytmów przypomniałam sobie. Tak, wrześniowy wieczór, na tyle ciemno, żeby z ludzi mijanych zauważać tylko sylwetki. Z kimś rozmowa, z tym obok i ta piosenka wydobywająca się z któregoś okna.” Hej dziewczyno…” Nie, nie czas.

W każdym bądź razie od wczoraj trwa nalot myslovitz. Na wielu stacjach począwszy od Mieć czy Być do starszych propozycji.

W mojej głowie ten zespół jest jednoznacznie sklasyfikowany głównie z powodu piosenek Kraków, To nie był film, Zwykły dzień czy Good day my Angel.

Dla mnie te piosenki są głęboko liryczne i melancholijne, powiązane ze wspomnieniami, którymi zabijam sobie głowę byleby nie myśleć o następnych kilku dniach. Nie cierpię czekać.

Ale.

Zwłaszcza Good day my Angel słuchana wieczorem w ciemnych ulicach zwodzi moje myśli na jeden temat. Nie wiem dlaczego tak jest, człowiek w małej mierze jest odpowiedzialny za swoją sferę emocjonalną. „Ktokolwiek znalazł się kiedyś w obcym mieście, musiał tam zaznać rodzaju zazdrości na widok mieszkańców zajętych swoimi sprawami.” Miasto stało się nawet połowicznie moje. Znam je równie dobrze jak tamto. Niemniej jednak to za tamtym właśnie tęsknię, je widzę kiedy zasypiam i chcę śnić niezwykle. ”Wspominanie staje się nową formą zamieszkiwania.”

Mama dzwoniła. Mam się nie martwić.

Nienawidzę czekania. Z drugiej strony czasami kiedy robię coś z biegu, po to tylko, żeby z głowy, to od razu zmaszczę. A żeby było śmieszniej, po jakimś czasie to okazuje się całkiem w porządku. A no i nie lubię gdy w grę wchodzą marzenia.

01 maja 2006   Komentarze (14)
black.rainbow
02 maja 2006 o 18:50
Bez muzyki jak bez powietrza.
I również nie lubię czekania.
Ale marzenia.. zawsze.
Pozdrawiam ciepło!
I znów śliczny szablon:)
malusia-zabcia
02 maja 2006 o 18:28
Uwielbiam piosenke \"Z twarzą Marilyn Monroe\":)
bestia_scarf
02 maja 2006 o 13:52
taa... muzyka odgrywa bardzo wazna role w zyciu czlowieka.. ktos do nas spiewa o tym co czujemy gdzies gleboko
zielone.okulary
02 maja 2006 o 12:03
myslovitz... a wiesz, że ten zespół od kilku dni nieodłącznie towarzyszy moim rozmyślaniom...:)
marzenia są niebezpieczne... trzeba mieć dużo odwagi by marzyć... ale jak ubogacają życie!... pozdrawiam:)
*linka*
02 maja 2006 o 11:41
Muzyka... tyle wspomnień potrafi przywołać... Pozwala się wzruszyć, uśmiechnąć, zamyślić, odetchnąć... Ile to już razy podnosiła mnie na duchu i sprawiała, że nie traciłam nadziei... Czysta magia.
Ja także nie lubię czekać... Ale nasze życie składa się między innymi z ciągłego oczekiwania...
Powodzenia na maturze, kochana :). Wszystko będzie dobrze :*!
Dotyk_Anioła
02 maja 2006 o 08:19
Lubię Myslovitz... Chociaż wszystkich tytułów nie kojarzę... Ale gdy tak cichutko gra w tle, a ja siedzę zamyślona - tego właśnie mi brakuje... A co do widzenia mnie... To tam z boku na pasku nad archiwum... Jest tego więcej... Znajdziesz?
InnaM
01 maja 2006 o 23:16
Myslovitza słuchać lubię, gdy mi źle.
niewinnniątko
01 maja 2006 o 23:06
a ja lubię kiedy w grę wchodzą marzenia... tak poprostu. a wspomnienia? uciekam od nich, a one wciąż mnie gonią...
carnation
01 maja 2006 o 22:13
o, a w naszej okolicy bedzie koncert myslovitz. Jak przypomne sobie gdzie i kiedy dokladnie, to dam ci znac :) nie wiem przypadkiem czy nie 12-go maja w WPKiW
moje-->calaja
01 maja 2006 o 22:01
to jest dopiero wtedy, gdy jedno miasto bez wyraźnej swojej chęci zamieniasz na drugie i...jakby zdradzasz tamto.
Lets
01 maja 2006 o 21:59
ooooj muzyka ma ogromną moc kojarzeniową! :D O-GRO-MNĄ!
calaja
01 maja 2006 o 21:58
ja nie mam takiego uczucia w obcym mieście, dziwne, pierwsze słyszę.
Madziulllka
01 maja 2006 o 21:50
Dla mnie jest dziwne, że niektóre piosenki, nawet te które nie zapadły jakoś bardzo w pamięć, to gdy słyszę w radiu, to coś mi się przypomina...muzyka jest moim życiem w końcu...Powodzenia życzę...;) Pozdrawiam...:)
Nadzieja.
01 maja 2006 o 21:45
a nu. bo w biegu ni dy rydy. a tu trza do przodu. trza i już.
Ja po koncercie myslovitz a przed świętami jakoś u mnie. czy cóś. ot co! :)

Dodaj komentarz

Moje | Blogi