• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Gdyby wiedział to, co wie...
    • Pośród ?
    • Słoneczna nadzieja
  • z naszego blogowiska
    • calaja
    • Carnation
    • Cici
    • Duszyczka
    • Innuś
    • Kobieta na krawędzi
    • Panna z rybnika
    • Pesta
    • Pika
    • Rebeliantka
    • Serduszko ma wielkie
    • Umcia-Kumcia
    • Zostań

Niedziela.

Niedziele były postrzegane jako nudne i spokojne. No bo praktycznie do godziny 18 tak było i tym razem. O 18.20 z K. umówiona na dola na wspólnomszopójście. Nie było go. jak się okazało czekał na przystanku, a autobus zdążył ucicec. Bo K. zakwasy ma. No nic, że świadomością, że się spóźnimy staliśmy następne 11 minut na tym przestanku. Potem w autobusie chciałam się podzielić  tą wieścią z M. pisząc do niego esa, ale mi się znudziło. Potem szliśmy przez park ściażkami odrobinę po omacku. K. opowiadał trovchę o swojej klasie, którą miałam okazję poznać. Podzieliłam się z nim moim odkryciem, że najtańszym sposobem antykoncepcji jest bezpłodny mąż. Później K. się potknął-i jego zakwasy się odezwały. I trzeba było czekać aż odsapnie. Ale zdążyliśmy na przedczytaniem, bo jeszcze pieśni do Ducha były. I niefortunnie wybrałam ławkę, bo pani nie chciała się posunąć i trzeba było się gnieść. A jak patrzyłam z jakim namaszczeniem K. wstaje i siada, to było mi go szkoda, zresztą każdy kto miał powazne zakwasy to wie. A w kazaniu było o ptasim mleczku->bo najpierw się je czekoladę. Ale ogólnie to kazanie było o uczuciach. Jak wychodziliśmy z kościoła, to powiedziałam K. że dzisiaj jest dzień, kiedy go lubię najbardziej. Potem szliśmy na autobus opowiadalam mu, co zdarzyło się ostatnim czasem. trochę śmiesznie było. Potem na przystanku o wizualizacjach i m. in. o tym, że ja w windzie myję zęby, bo tam takie duuże lustro jest. A nieprawda, bo łazienkę mam stale wolną. Ale w ogóle taka wesoła się czułam i wolna. Potem poslziśmy na spacer dookoła osiedla w sumie gadając nawet trochę naprzemian. Bo ja opdobno nigdy nie chcę iść do domu. I kiedy my tak gadu-gadu, niedziela przecież kojarzyła się z telefonami od mamy. I kiedy ja chcę sprawdzić czy dzwoniła...okazuje się, że telefonu nie ma. To było już trzy godziny później.Taka panika z mojej strony. "K., ale pamiętasz, kiedy ja miałam ręce w kieszeni? Bo wtedy już były puste. Gdzie on może być?" No i sprawdzanie w autobusach. Z jednego wyskakiwaliśmy, to ja zdażyłam, ale K. trochę rękę przytrzasło(ale on nadal mnie lubi), później na następny przystanek przyjeżdża drugi autobus i ja iegiem, a on z tymi zakwasami za mną. No i sprawdzam czy jest. Nie ma. A taka dziewczyna się pyta czy szukam phona, a ja, że no tak. I miała go biletosprawdzaczka, a to był jej ostatni kurs. I mi oddała. I ja chyba jestem głupia, bo mam szczęście, ale nadal nie umiem w to uwierzyć. Fakt, że gubiłam go już dwa razy i znalazłam. Chyba św. Antoni mnie lubi. Potem jeszcze suzkaliśmy niegazowanej wody. I tak chodnikiemprzebiegła czarny kot. K. do mnie"Wierzysz w przesądy?" Ja;"Nie, ale M. zawsze przechodzi w takich sytuacjach pierwszy". Wracaliśmy już na dobre do domu, bo K. to mój sąsiad.  No i jako nagrodę za te wszytskie troski, pomyślałam, że Twist się przyda. On: ale caly czas mówiłaś o piwie. No i z tym Twistem w buzi-"wiesz, ale ja Cuie jednak lubię" I K. się zaksztusił. A ja w śmiech. I póxniej jeszcze było wciągaj, wciągaj. I kolejna wizualizacja. A teraz siedzę w domu, ręce już nie są przemarznięte. Uf...

I pomyśleć, że tej nocy cały sen, który pamietam to tango z Moulin Rouge El tango de Roxanne, i że budziłam się w nocy ze słowami tej pieśni, a tam taki zgiełk.

Ale pryznajmniej śmiesznie było.

I bliscy ludzie są jak ulubione gwiazdy. Kiedy znikają można poszukać następnej, ale to już nie będzie taka sama...

19 marca 2006   Komentarze (7)
calaja
21 marca 2006 o 13:35
no niezłe porównanie bliscy-gwiazdy...
a z tym okiem to jak Cie bolec bedzie z tydzien to idz idz i nie zwlekaj, wzrok jest bardzo wazny miśku! I najlepiejw niedziele sie wybrac tak jak ja- na izbe przyjec do szpitala, bez kolejek, bez rejestracji, bez klopotow :)
Nadzieja.
20 marca 2006 o 15:07
no widzisz a moja komorka to juz sie trzy razy gubila.. i za kazdym konczylo sie na kupieniu nowej :)
Moulin Rouge uwielbiam :)
my_space
20 marca 2006 o 15:04
Taki zwykly-niezwykly dzien:)
cici
20 marca 2006 o 14:09
u mnie zawsze niedziele sa do bani:/ a u ciebie widze,ze milutko :)
*linka*
20 marca 2006 o 11:34
Śliczne jest to ostatnie zdanie... Widzę, że miło spędziłaś niedzielę :). Nie wiem czemu, ale nigdy nie przepadałam za tym dniem... Może sama jestem sobie winna, bo zazwyczaj wszystko, co mam do zrobienia, odkładam na niedzielę... Chociaż wczorajszy wieczór zaliczam do bardzo udanych :).
Ach, biedny ten K. :>. Musiał za Tobą biegać do autobusów, jak tak bardzo cierpiał :P.
A jeśli chodzi o ten telefon, masz niesamowite szczęście :). I myślę, że nie tylko św. Antoni Cię lubi i sprzyja Twojej osobie :).
!!!kayah!!!
20 marca 2006 o 09:06
skad ja znam ten bol zakwasowy...posiadam go zawsze jak moj trener sie ze swoja babeczka pokloci i sie na mnie wyzywa cholera jedna no. ale dobrze ze fonik znaleziony no i ze wesolo bylo :) farciaro:)
kaloryfer
19 marca 2006 o 23:34
jednym słowem pomogłaś człowiekowi rozruszać trochę te zakwasy ;)

Dodaj komentarz

Moje | Blogi