• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Gdyby wiedział to, co wie...
    • Pośród ?
    • Słoneczna nadzieja
  • z naszego blogowiska
    • calaja
    • Carnation
    • Cici
    • Duszyczka
    • Innuś
    • Kobieta na krawędzi
    • Panna z rybnika
    • Pesta
    • Pika
    • Rebeliantka
    • Serduszko ma wielkie
    • Umcia-Kumcia
    • Zostań

Niestatyczność

Niekiedy są notki, które dojrzewają. Które trudno wypowiedzieć innym, o których nie ma się pewności co do stanu ich współodczuwania lub doświadczenia tego samego.

Chyba dojrzała. Jak wiśnia na drzewie odbija promienie słoneczne, jest ciemno-jasne wspomnienie.

Pamiętam, kiedyś, może przy innej muzyce, na pewno w półmroku, przy tym że monitorze i otwartym oknie przeszła mi przez głowę myśl, że ja jednak lubię stałość, że jest bardziej pewna, że jest "moja". Co prawda raz w życiu zdarzyła mi się niestabilność, totalne "spierdolenie" z miejsca, które się oswoiło, cichaczem. Ze strachu, z nierozumienia. Nie zmieniły się tylko moje ulubione ciuchy. Wszystko, wszystko inne co tylko sobie człowiek może wyobrazić jak w jakimś śnie odeszło, zamieniło się. Moje dwie rzeczywistości.

Nie wiem czy wybrałam właściwą drogę, bo sparzeniu się na ludziach nie mających w życiu jakichś fiksów, w pewien sposób zamknęłam się w sobie. W moim ukochanym pokoju i w wierszach romantyków. Najbardziej lubiłam Norwida, potem Rilkiego. Potem czytałam znowu Norwida, potem Marqueza, potem sama zaczęłam pisać.

Przestałam na dobre, kiedy Ciocia czytając moje pisanie płakała.

Kiedy ułożyłam siebie, jakoś w miarę dobrze-mówi się o mnie, że mam kręgosłup fizyczny i moralny całkiem dobry. Co do fizycznego jego stanu jestem pewna.

W każdym bądź razie wszystko było w miarę ułożone dopóki rodzice się nie wyprowadzili. Był to dla mnie...Ale wtedy mój świat zewnętrzny był już ułożony. Znałam S.-liczymy się dla siebie i kilka innych osób na których można było polegać.

Potem polubiłam wyjazdy. Najlepiej niespodziewane. Bardzo szybko się pakuję, umiem zamiast jedzeniem sycić się widokami. Jestem jak kameleon-szybko się przystosowuję kiedy chcę, szybko się wyróżniam kiedy chcę.

Nigdy nie byłam tak nie do złapania jak w tym roku.

Tak naprawdę, myślę, że wynika to ze strachu. Że trzeba wreszcie bardziej dojrzeć. Ale do czego? Do życia? Żyję. Do przyjaźni-jest. Do wiary-obecna. Do miłości-odczuwalna.

Dojrzanie wymaga chyba akceptowania reguł, podporządkowania się. Więc jestem jak wiatr.

Piszę o tym...chyba dlatego, że o ile coś się nie zmieni, nie przewróci się do góry nogami-spędzę z rodzicami 2 tygodnie na neutralnym terenie. Może się odnajdziemy?

Piszę, bo w sobotę wyruszam w 14godzinną podróż, właściwie to ponad 14. znowu w Polskę, przez całą Polskę, ukoi mnie pociag albo ukołysze.

Gdyby właśnie to, co mi się wydaje było najwłaściwszą wersją moich wakacji, to w podróży spędzę tak podsumowując wszystko około 3-4 dób.

Gdyby znowu warunek taki jak wcześniej, to i od października rozpocznę odwiedzanie mmiejsc, które mnie wołają.

Chyba jestem człowiekiem, który nie boi się samotności. Nie boi się ludzi, za wyjątkiem tych, którym źle z oczu patrzy.

25 czerwca 2007   Komentarze (11)
moje
26 czerwca 2007 o 19:05
Ka, no ba ! Ja Ciebie też :-)
ka
26 czerwca 2007 o 18:30
wszystko to bardzo osobiste i nie chcę nic dodawać..wiesz, lubię Cię
cosmic_girl
26 czerwca 2007 o 12:51
Mamę mam na codzień, tato - w pracy za granicą. Ale pwoeim Ci, że chińskiego boga nie umiemy się wszyscy ze sobą dogadać. I chyba dlatego wolałabym, żeby każde z nas mieszkało osobno... Pozdrawiam.
cici
26 czerwca 2007 o 11:56
postawa godna uwagi
serducho
26 czerwca 2007 o 03:50
samotnosc kontrolowana... taka z ktorej wiem ze moge wyjsc - to bardzo fajna sprawa... trzymaj sie cieplo.
rybniczanka
25 czerwca 2007 o 23:12
Ja ciągle wczytuję sie w Norwida...szerokiej drogi i fascynujacych widoków:)
InnaM
25 czerwca 2007 o 23:02
Ale przecież zawsze jest ktoś. Nigdy nie jesteś tak naprawdę zupełnie sama.
K*
25 czerwca 2007 o 22:54
Piękna notka.. Jak wiele innych:-)/ Może dojrzeć do pełni życia... Ale ona chyba nie jest sprzeczna z byciem jak wiatr:) Wiatr nie ucieka... Może dojrzewa do tego, by się przemieścić na inne, lepsze miejsce...
rebel
25 czerwca 2007 o 22:21
szerokiej drogi! Co do samotności... podobno uczy ona pokory wobec życia...
moje
25 czerwca 2007 o 21:50
Innuś, a może są takie chwile, kiedy ta samotność taka właśnie przychodzi. Wtedy koniecznie musi czegoś doświadczyć. Bardzo dobrego albo bardzo złego.
InnaM
25 czerwca 2007 o 21:47
Czuć, że długo dojrzewała ta notka. Myślę jednak, że każdy człowiek boi się samotności. Tylko tak naprawdę nie potrafi sobie wyobrazić, jak to jest zostać tak całkowicie samemu...

Dodaj komentarz

Moje | Blogi