ojojoj to mi zupełnie nie pasuje.
już drugi dzień mam to uczucie.chce wszystko rozwalić,nic nie zostawić na miejscu, wykorzystać moje glany i poczuć wreszcie ulgę.w głowie wciąż powtarzam:zapomnieć wszystko, zapomnieć! ale co znaczy to wszytsko...przynajmniej wydarzenia ostatnich kilka dni i to uczucie, którego nie potrafię nazwać.mój sen też do tego nawiązywał:śniło mi się,że trzaskałam wszystko, co dało się potłuc i butami rozgniatałam na mniejsze kawałki i jakby tego było malo tłukłam pieściami o chropowatą ścianę, a po palcech spływała moja krew.chyba odtleniona, bo bardzo jasna.wszystko po to,żeby się wyrzyć...chcoiaż tak na prawdę to nie wiem za co.
muszę poukładać pewne sprawy, poskładać siebie jak paczkę układanek,znaleźć pasujące elementy i żeby nic zbędnego nie zostało.
może mi to przejdzie(?) a styczeń był takim pieknym miesiącem.
I wonna only one...
od wczoraj mam nową ksywkę:mareq, ale niech nikt lepiej nie wymawia przy mnie tego imienia, bo wreszcie na prawdę coś rozwalę.
to by było na tyle.muszę coś zrobić!!!!!!!!!ale q...co?
Dodaj komentarz