Jak mówiłam, tak i zrobiłam. Wróciłam jeszcze w tym roku. Bo ja zawsze zrobię jak mówię czy dobrze to, czy źle. Bo ja ambitny uparciuch jestem. Takich rzeczy się nasłuchałam i wiele innych jeszcze przez te Święta i trochę sobie myślałam nad sobą. Postanowienia noworoczne trzeba na widocznej kartce zapisać, żeby choć ciut się starać.
Święta? Były inne. To wiedziałam już wcześniej. Moje pierwsze dorosłe Święta. Pilnowałam co na stole, na chłopski rozum próbowałam gotować. Potem pasterka, npcny spacer moim byłym miastem, krótki sen, pobudka wcześnie rano i oby mi się Święta nigdy nie kojarzyły z tym, co było potem.
Pozostały okres wspominam bardzo przyjemnie, choć wiem, że można było ciut lepiej to przeżyć. Gościny kuzyna, który w między czasie przygotowywał się do konkursu tanecznego, potem ja dwa razy wprosiłam się, można powiedzieć, w gości- też mi się podobało. Potem wczoraj, na dworcu spotkała Ciocię i N. zjeżdżających do naszego rodzinnego gniazdka, podczas gdy ja już z niego wyjeżdżałam. Co można powiedzieć w taką krótką chwilę? Bo do Cioci jestem bardzo podobna tzn., że może rozumiemy się bez słów? JUż w pociągu okazało się, że są rzeczy, których nie załatwiłam do końca. Dobrze, będzie okazja do powrotu.
Co mnie zdziwiło to to, że tęskniłam trochę za moim akademikiem. A zwłaszcza kiedy siedziałam przy komputerze u D. to zaczęło mi brakować mojego uwitego legowiska.
M. pisał codziennie. M. pisał tak, że chciałam być przy nim. M. niedługo przyjedzie, miło było wracać ze świadomością, że już jutro się zobaczymy.
Ten rok się kończy, za szybko.Wydaje mi się, że jakoś się zmieniłam. Jednak nie wszystkie rzeczy 'urosły' razem ze mną. Muszę je doprowadzić do odpowiedniego rozmiaru.
Po parapecie chodzi gołąb.
Piję dobrze zaparzoną kawę.
Mam nierozpakowany plecak.
A dziś mają być stroje jak na studniówkę, prawie. A bolą mnie ramiona od plecaka.
Osttania niedziela, ostatniego dnia starego roku.
Wszystkiego najlepszego i cierpliwości w znoszeniu tego, co gorszego się przytrafia
tego Wam życzę.
Dodaj komentarz