Pan Cogito, piasek i moje zycie w to wplatane...
"Czasem przypomina sobie Pan Cogito,nie bez wzruszenia,swój młodzieńczy marsz ku doskonałości,owe juwenilne per aspera ad astra.Otóż zdarzyło mu się pewnego razu, gdy śpieszył na wykłady,że wpadł mu do buta mały kamyk.Umiejscowił się złośliwie...Rozsądek nakazywał pozbyć się intruza,ale zasada amor fati-przeciwnie, znoszenie go.Wybrał drugie, heroiczne rozwiązanie.
Z początku wyglądało to niegroźnie, po prostu doskwieranie i nic więcej, ale po jakimś czasie w polu świadomości pojawiła się pięta, i to w momencie,kiedy młody Cogito mozolnie chwytał myśl profesora rozwijającego temar pojęcia idei u Platona.Pieta rosła, nabrzmiewała,pulsowała, z bladoróżowej stawała się purpurowa jak zachodzące słońce, wypierała z głowy nie tylko idee Platona, ale wszystkie inne idee.
Wieczorem przed udaniem się na spoczynek wysypał z skarpetki obce ciało.BYło to małe,zimne,żółte ziarenko paisku.Pięta była, przeciwnie, dużo gorąca i ciemna od bólu.
wieczorem trochę się czułam tak jak ta pięta.a ziarenko piasku...trzeba było go wcześniej wyrzucić, nim zaczęło mnie uwierać, co doprowadziło do nieprzyjemnych uczuć w mojej główce...thx for...
pozdróófffka for all.Dzisja taki miłosny ateista uważa,że życie jest Happy i pamieta tylko te wesołe chwile :] Jest dobrze :)
Dodaj komentarz