Po drugiej stronie rzeczywistości.
Wracając. Niedziela 29. W wyrwanej naprędce kartce jest coś o nastroju z "Suplikacji" ks. Twardowskiego:
Boże, po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty-(...)
dzisiaj, gdy mi smutno i duszno, i ciemno-
uśmiechnij się nade mną
Dawno niewidziany dalsi znajomi zadają pytania, które bolą. Odpowiadam w stylu oficjalnym,który mógł być odebrany jako wyniosły-ale ja dbam o swoje łzy, żeby nawet się nie pojawiały. "Jak Ci tam?"
W poniedziałek tknięta impulsem zwiedzam stare szkolne mury. Wyjątkowa szkoła traci swoją jakość. Zupełnie niechciana rozmowa z byłą wychowawczynią. Sztuczna i pełna zazdrości(ale jak?) jej reakcja. O wiele cieplej przyjęły mnie te nauczycielki, których nie pamiętam.
Natomiast we wtorek zupełnie nieprawdopodobna rozmowa, ciekawe...
Kiedy jestem sama staram się pomyśleć jakoś, poukładać i dochodzę do wniosku, że ta rzeczywistość już nie moja. Że muszę wracać.
W czwartek naprawdę zależało mi, żeby pójść na cmentarz, ale stchórzyłam. Zimno dobrą wymówką. W ogóle dzień to był taki, w którym zepsuło się minimum 5 rzeczy. I w środku totalnie pusto i trwożnie. Od M. wiadomości zaczynają wreszcie przychodzić. Troszkę spokojniej. Łatwiej, kiedy wiem, że ktoś czeka.
Dziś zauważyłam, że moja Babcia się starzeje. Tzn. nie chodzi o wygląd zewnętrzny, tylko...No właśnie. I że ja powinnam przy niej być. A tu odwrotnie, denerwuję się czasem, ale wtedy przytulam tak mocno z całych sił moją ukochaną. Mimo swpoch lat ciagle mi pomaga. Żeby tylko jeszcze trochę czasu Bóg jej dał.
Bardzo rzadko trafia się okazja posiedzieć w pustym kościele. Tak po prostu, żeby nikt za uchem i żeby myśli zebrać. Nie pamiętam już co się zebrało, ale trochę spokoju wchłonęłam.
Jestem skazana na wiarę. Bo jeśli nie nią, Nim, to nie znam innego sposobu, w jaki możnaby tłumaczyć teraźniejszość tak, żeby chcieć w dalszym ciągu żyć.
Mam być wdzięczna?
Za co pytam się
Za niepokój, za nieprzespane noce?
Za zwątpienia, za obiecany raj,
Na który pewnie nie zasłużę?
I tak też.
Zabawne, nie śpiąc w ogóle, z bólem głowy co nie co przypominającym poszłam na te ćwiczenia, po tych 14 godzinach siedzenia na tyłku zafundowałam sobie jeszcze 3. Grupę ledwo poznałam. A potem...zostałam zapytana, ale że człowiek uczy się przez cale życie, to cichaczem czytając spod ławki wybrnęłam z sytuacji i zostałam pochwalona.
A potem znowu pytania. Nie rozumiem ciekawskich ludzi. Może to ja w jakiś sposób prowokuję pytania, na które potem wcale nie chcę odpowiadać? Sprawy prywatne. Myślę, że każdy powinien żyć jak chce, jego życie, jego sprawa.
W nocy pewnie dlatego, że żadne inna melodia i w ogóle jakoś tak, to jedno zdanie z piosenki: "Kim jesteś Ty, Panie, a kim ja? Kim Ty, a kim ja?"
Jeszcze teraz, przed chwlą telefon od Mamy. Od bardzo dawna pierwszy. Bo ja najbardziej pamiętam, kiedy chorą mnie, nieśpiącą opatuliła w koc i tuliła jak niemowlę do piersi. Koc był taki niebieski, trochę już szorstki.
skupic mysli.
a takie chwile jak ten koc sie pamieta na cale zycie. one sa na swoj sposob wyjatkowe.
pozdrawiam Cie i powodzenia, przetrwania, wytrwania w siedzeniu po te kilkanascie godzin. wszystko przed Toba. ale przeciez z tym wszystkim dasz sobie rade. jestem pewna:)
Zdecydowanie łatwiej, kiedy się wie, że komuś zależy, że się troszczy itd.
Wiara... ona mi naprawdę wiele daje. Zwłaszcza w tych najtrudniejszych chwilach.
Dodaj komentarz