Dziś wieczorem idąc do piekarni trafiłam do kościoła.Wybiegłam z domu nie potrafiąc dłużej siedzieć. Znalazłam ledwo zipiące baterie, odtwarzacz i słuchawki. I szłam. I weszłam do kościoła na mszę. I mówiłam sobie do Niego. W moim świecie mój szept zagłuszał ich śpiew. Potem chciałam już wyjść, ale jeżeli ja chcę Jego obecności 24h/dobę, to czemu nie zostać. Zostałam. Dali mi Go na ręce. Znowu nie upuściłam, znowu(ciągle) chcę z Nim iść.
-Prowadź mnie, wiesz? Ale co będzie, jeżeli wybierzesz mi drogę, która będzie inna, niż, którą chcę.
Ale Ty prowadź mnie, ja potem pomyślę. Czy bunt na pokładzie będzie.
A On tak blisko. A w Jego miłość w tym świecie uwierzyć tak łatwo. Ktoś kocha mnie za darmo, cały czas, bezinteresownie i jeszcze obiecuje mi pomoc.
-Prowadź mnie, wiesz.
"dłoń ucisz wyciągniętą
a świat ci podam
na dłoni" H.Poświatowska
To naprawde piekne i takie prawdziwe, teraz były mi bardzo potrzebne takie słowa dobrze że zajrzałam tu po długiej przerwie. Odeszła bliska mi osoba i szukam czegoś co nie pozwoli mi zwatpic w Jego istnienie. Wiec wierze i nie wypre sie Go dziękuje za ta notke czuje sie jakby byla napisana dla mnie:* Chociaż rtak nie jest i tak dziekuje
*linka*
05 maja 2006 o 11:11
Zachwycasz mnie i wzruszasz... kolejny raz. On Cię zawsze będzie prowadził, to pewne :*.
!!!kayah!!!
05 maja 2006 o 07:52
ktos kiedys powiedzial takie slowa \"Bóg gra z każdym z nas w szachy. Wykonuje w naszym życiu ruch a potem siedzi i obserwuje jak my zareagujemy na Jego wyzwanie\" i wydaje mi sie ze tak wlasnie jest.
ote
05 maja 2006 o 07:10
...ale trafiłąś z tym czytaniem Makbeta przed maturą:)... 1/7 za Tobą... a On przy Tobie... w razie czego poda pomocna dłoń...
...-to mnie poruszyło najbardziej.najmocniej.najsilniej
(trzymam kciuki)
Dodaj komentarz