przede mną droga, którą znam
Najbardziej bałam się,że kto w końcu straci do mnie cierpliwość i powie,że się nie nadaje,że mam wracać do domu. To byłoby okropne. Mimo,że na początku chciałam wrócić do domu,przerażało mnie to wszystko. Ci ludzie z taką wiarą przeżywający to wszystko i JA. W tych chwilach nienadawałam sie do niczego. Tak analizując to za dużo rzeczy kumulowało się we mnie: najpierw ciąża mamy i obawa przed tym, co się stanie,ich wyjazd,angielski, obiadki u babci,aż w końcu zostałam w tym mieście sama, jakoś mi się nawet rozmawiać nie chciało z nikim. Dobrze,że przynajmniej gg działało- to ciągle zmęczenie z powodu nocnych rozmów, godzina na ugotowanie obiadu,jakiś zakupy jedzenia- czasu troche mi brakowało.A tam był taki spokój, taka cisza. Był trochę za krótki okres przejściowy,żeby wszystko było normalnie. Potem okazało się,że celem tych rekolekcji jest m.in. rozwalenie wszystkiego, by później delikatnie ponaprawiać. Tak więc musiałam stać oko w oko ze starymi problemami. Później, już wiedziałam,że jeśli wytrzymałam te pierwsze dni, to zostanę do końca. To byłoby bez sensu,żebym teraz uciekła. I później 1,5h przed przyrzeczeniami wyszło na to,że lepiej będzie jeśli wyjadę, bo się nie nadaję(przynajmniej tak to wtedy wyglądało).Największy stan wqrzenia i w głowie myśl: nie teraz!!! I kiedy wróciłyśmy na spotkanie w głośnikach brzmiała piosenka: I nawet kiedy będę sam, nie zmienię się, to nie mój świat. Przede mną droga, którą znam, którą ja wybrałem sam. Pomyslałam,że teraz napewno będzie albo bardzo źle, albo bardzo dobrze. Na szczęście stało się to drugie. Ten moment chwilę po przyrzeczeniach:ogromna radość, świadomość,że wiem już,że tego chcę...Tak chciało mi się skakać z radości. To był jeden z przyjemniejszych momentów na rekolekcjach. I cieszę się,że on był.Że nie musiałam wylądować w domu przed terminem.
Minął tydzień odkąd przyjechałam. Piszę to dlatego,że jak na razie mi się udaje.A poza tym nakłonił mnie serdeczny i ciepły usmiech starszej pani, której ustąpiłam miejsca w autobusie i dzisiaj znów syszaam: i nawet kiedy będę sam...i jeszcze raz to wszystko obmyślalam.
I kiedy wracałam, to wogóle nie wiedziałam co będzie w domu. Tata się ze mną nie skontaktował ani razu.To było dość dziwne. Nie umiałam porozmawiać z rodzicami. Teraz jest już w porządku. Bardzo bym chciała,żeby tak trwało jak najdłużej. I najważniejsze muszę to teraz docenić,żeby potem nie żałować. W nocy śpi bez przerwy ok.5 godzin.Wodzi wzrokiem za przedmiotami.I płacze...i się uśmiecha
Dodaj komentarz