Przygarnij.
Miało być tak pięknie,
Miało nie wiać w oczy nam…
Uroczysta msza na zakończenie roku formacyjnego. Cieszyłam się na nią prawie z tydzień. Dziś, idąc parkiem, po skończonej robocie, zarzuciłam zmęczenie. Dumna byłam z radości i przetrwania roku. Potem, niestety, moje emocje mnie zawiodły. Mogłam porozmawiać z ludkami. Wsłuchiwać się w ich rozmowy. Ale nie, coś nie dawało. Jednak głód, zmęczenie, nadmiar słońca wcześniej, wrażenie samotności, niechęć, ból nóg, pragnienie wody. Kiedy śpiewaliśmy na rozgrzewkę było dobrze, nie musiałam myśleć. To takie pożyteczne zająć myśli czymś innym. Kilka innych osób też miało nastrój przygnębienia. Już na samym początku zaczęłam nim przesiąkać. Za szybko zarażam się nastrojem. Owszem, radość jest całkiem przyjemna, potem się pomnaża. A ja, ze wszystkich używek najczęściej używam emocji. Niekiedy nie potrafię tego znieść. I niby miałam ostatnie siły. Ale wyszłam, nie dałam się później przekonać. Mówiąc chcę do domu, wiedziałam, że kłamię. Chciałam być tam, gdzie mnie nie widać, gdzie wszystko jest nieistotne.
Bo ta praca jest za ciężka. Dlatego, że codzienna. Ale ja z niej zrezygnować nie mogę. Choćby dlatego, żeby mieć pieniądze na Porcjunkulę, na bilet do rodziców i do Babci.
Bo ostatnie 4 lata bolą jak sól na ranę. Nie mogę go znieść, tego kłamliwego ryja.
Nie wiem, jak byłoby inaczej. Ale czuję się tak bardzo odtrącona.
Zwłaszcza, że kują mnie w oczy moje cechy charakteru, że już nie znoszę tego, co lubiłam, że, że i że…
Znowu pytanie: dlaczego właśnie ja?
Muszę wreszcie zająć się zdrowiem, zacząć jeść. Inaczej sama siebie wykończę. Przez głupi brak apetytu.
Nie jestem dobrym człowiekiem. I właściwie nikt nie każe mi nim być.
A o Nim nie zapomnę. Nie wyrzuca się filarów życia.
I znowu uciekłam. To nic.
Nie dawaj dobrych rad
Nie kieruj mną od dziś
Nie prowadź mnie za rękę
Bo potrafię sama iść ale niezależność jest za trudna.
Panienko do niektórych rzeczy takich jak miłość (miłość do siebie i innych) zwyczajnie trzeba dorosnąć :>.
Najpierw zadbać o siebie tak naprawdę się ułożyć (zacząć jeść!) i wtedy dopiero patrzeć na kolory innych oczu. takie moje zdanie. bo jak stracisz siebie to nie zyskasz nikogo.
buziak.
Dlaczego Ty? Dlaczego ja? Każdy zadaje sobie to pytanie. Nie tak jak chcielibyśmy ktoś nas poustawiał. Na samym początku.
Buziaki.
Dodaj komentarz