Rachunek sumienia
Dochodzę do siebie. To nie jest takie trudne. Chciałabym...Nie, to nie tak miało być. Więc napiszę po kolei. Po kolei to znaczy od początku. Trzeba go gdzieś odszukać.
Głównie chodzi o to,że ja dalej chcę być obok. Przez większość mojego życia nie pakowałam się w żadne układy. Byc obserwatorem jest łatwiej. Nie chodzi o to,że nie rozmawiałam z nikim, tylko o to,że czasem od zabaw na placu, albo spacerów po lesie wolałam posiedzieć sobie sama. To jest dość przyjemne odczucie.
Zawsze gdy jest się zaangarzowanym, to trudniej się wyrwać. Wtedy jest się powietrzem. Ja wolę być parą wodną. Widać ją, ale tylko czas od czasu. Może dlatego,że nie boję się samotności.
Wierzę w tą moją pozorną wolność.
Wolność bo:
nie muszę robić tak jak robi moja przyjaciółka. Całe szczęście,że nie próbuje mnie zmieniać;
nikt za (ze) mną nie chodzi, wtedy kiedy chcę pomyśleć;
umiem pomagać;
w konfliktach jestem neutralna;
jak ktoś potrzebuję pomocy to chętnie mogę pomóc;
jak ja chcę pomocy, to też znajdzie się ktoś, kto jej udzieli;
nie myślę cały czas o facetach;
nie muszę dzielić z kimś mojego wolnego czasu;
mogę skręcić i dojść tam, gdzie mi się podoba, a nie konsultować się z towarzyszem;
do czarnej spódnicy i białej bluzki ubieram glany, chociaż mam całkiem ładne wyjściowe buty;
mówię zawsze prawdę, tylko inni nie chcą mi wierzyć, bo szukają jakiegoś podstępu;
czasami ze wzglęndu na poprzednie zdanie powstają nieciekawe ploty (jak np. od niedawna wg małych miników chodzę z moim kumplem/gdyby on mi się chociaż podobał, to pół biedy, ale ja sobie ostatnio olewam facetów/);
doprowadzona do ostateczności mówię,że mi wszystko "zwisa", albo raczej zwisałoby gdyby mogło;
lubię śpiewać mam wszystko w tyle.
Pozorna, bo:
chciałabym,żeby część ludzi odkryła jak się sprawy mają, ale nikt nie wykazuje takich chęci - więc o ile się nie mylę nadali mi maskę błazna;
ukrywam swoje uczucia, do tego stopnia,że jak chcę je wypowiedzieć, to potem nie umiem;
Właściwie to nie mam pojęcia po co to piszę, ale to się tak gromadziło.
Nie wiem czy chciałabym codziennie chodzić gdzieś w kila(naście) osób i robić od cholery larma.Czas od czasu mi wystarczy.
Nie wiem czy mi to przeszkadza. Hasła :dobrze jest jak jest i zawsze mogło być gorzej mam wpojone na tyle,że się nie zastanawiam nad innymi propozycjami.
Śmierdzielo-Brudasek zaczął jeść. Wygląda tak jakby uczył się chodzić. Rano było strasznie. Zaklinałam go:żyj
Chyba umiem się modlić, albo Bóg ma na tyle wolnego czasu,że zrealizowanie prośby na temat życia świnki morskiej nie wydało mu sie błahostką. To dobrze.
Każde wejście do domu przepełnione jest strachem - czy usłyszę jeszcze to kwilenie? czy może trzeba było zostać i go pocieszać. Myślę,że mój przyjaciel da radę. Powinien.
I tak jeszcze się boję.
Ponoć ważne jest bycie sobą. Słysząc to zawsze zadaję sobie pytanie: sobą to znaczy kim?? to jest ważne odpowiedzieć na pytanie: Kim jestem. Ale ma to być odpowiedź zaawansowana. Ja mam już niejakie pomysły na nią. Ale nie odpowiem na to pytanie, póki z lotu nie będę potrafić je wymienić. Stanie się to za jakiś czas. Jak do tego dorosnę.
Jestem chora. Chrypka, bule gdzieś w okolicach puc, bóle gardla i ciągly katar. Ma się ten talent.
Dodaj komentarz