• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Gdyby wiedział to, co wie...
    • Pośród ?
    • Słoneczna nadzieja
  • z naszego blogowiska
    • calaja
    • Carnation
    • Cici
    • Duszyczka
    • Innuś
    • Kobieta na krawędzi
    • Panna z rybnika
    • Pesta
    • Pika
    • Rebeliantka
    • Serduszko ma wielkie
    • Umcia-Kumcia
    • Zostań

Raz happy, raz sad.

Wczoraj wprówadziłam się do swojego opkoju z powrotem. Znaczy się to było dziś już, a rzeczy nagromadziłam u nich tyle, że Trampkowa dziewczyna musiała mi pomóc, więc wracałam pod eskortą. W rzeczy samej doszło do tego, że do mojego drugiego domu dokupiłam sobie etiu na szczoteczkę, kubeczek, a nawet mydło. Prawie oficjalnie zostałam prawie współlokatorką chyba nawet zaakceptowaną przez współlokatorów. Ba! Niektóre przyzwyczajenie są jednak zgubne w swoich skutkach, jak na przyjkład takie sobie przyzwyczajenie do mieszkania na dwa domy.

Sobotnia impreza była dosyć dziwna. Dwa podejrzenia, ale jedno na wszelki wypadek przemilczę, żeby nikogo nie zbulwersować. Rozmowa z mężczyzną typu chłopaczkowatego, podobizna którego od dawna wisi już sobie w moim pokoju na ścianie. Chwila później, jakaś przerwa na wymieszanie składów, przenoszenie informacji o współrozmówcach i dowiaduję się, że jestem pozerem. A potem, że bezpośrednia i rzeczywista.

A tak na marginesie, ale chyba takim jak najbradziej centralnym: to nie ja się zgubiłam, to to życie we mnie.

I żeby nie było, że w aka tak dobrze się mieszka- z Nową prowadzimy debaty o szufladzie. Nowa powiedziała, że nie zapukała mi do pokoju, ani nie powiedziała cześć, bo ciężki plecak na plecach miała.

14 stycznia 2008   Komentarze (10)
ka
16 stycznia 2008 o 12:37
lubię słuchać tego, co inni o mnie myślą, niw muszą to być poztywy, w ogóle opinie innych ludzi są szalenie ciekawe. na nowo to odkrywam-rozmowa to wspaniała rozrywka
stay-away
16 stycznia 2008 o 12:13
No to zrozumiałe że jak się ciężki plecak ma to ręce zajęte odciążaniem kręgosłupa a i struny głosowe napięte i mogłyby ulec uszkodzeniu w momenci wypowiadania tegoż skąplikowanego słowa powitalnego ;)
Ja plecaka nie mam i się przywitam...cześć po "malutkiej" przerwie ;) :*
calaja
15 stycznia 2008 o 22:50
nie krzyczę :) probowalam Ci wytłumaczyć tylko. Po prostu chciałabym żeby ktos mnie wsparł w mojej decyzji, a wszyscy tylko mnie przekonują do doktoratu, a nic o tym swiecie nie wiedzą. Obawialam sie pisania tej notki, ale i tak nie daloby sie ukryc tego :). Ja czytając notki innych osob nie probuję ich oceniac- nigdy. Wyrazam swoją opinię ale staram się byc ostrozna, bo tak jak Ty, nie znam tych osob w rzeczywistosci i nie mam pojecia w jakim otoczeniu zyją. Pozdrawiam!!!
calaja
15 stycznia 2008 o 10:21
moje - mam nadzieję że zdajesz sobie sprawe co piszesz, mowiac ze bys zostala na doktoracie, bo mam wrazenie ze nie. Nawet sobie nie wyobrazasz jak trudno jest zrobic doktorat dziennie i znalezc dobra prace. Ja od 4 miesiecy szukam pracy (a skonczylam dobra uczelnie panstwowa) i nie moglam znalezc. Dopiero jak wymazalam z cv ze robie doktorat to dostalam propozycje, natomiast do tej pory bylo tylko sapanie ze robie doktorat. Nie rozumiesz ze nikt nie chce ludzi inteligentniejszych od siebie lub takich ktorzy moga ich wygryzc? Ja tak wcale o sobie nie mysle ale ludzie maja inne myslenie. Poza tym ja nie czuje tego tematu o ktorym mam pisac. Na uczelni nie ma etatów dla doktorow, a ja nie chce byc doktorem z zerowym doswiadczeniem zawodowym, ktorego nikt nie chce zatrudnic. Oprocz tego doktorowi placi sie 120% pensji (takie sa przepisy) za ta sama pracę co inni. Ludzie, ktorzy nie robia doktoratu, nie rozumieja ze to nie praca mgr, tylko duze wyzwanie. Ja nie mam stypendium i nie mam pracy. Wiesz za ile zyj
moje
15 stycznia 2008 o 08:24
Cici, to w niej dziwnego :>? ze niby ja tez dziwna jestem :P?
Justys
14 stycznia 2008 o 23:39
Ja raz tygodniowo slysze od mojej kumpeli jakas moja wade, i ona twierdzi jeszcze,ze zadko mi mowi i zebym nie narzekala. W sumie to co napisalam nie wiem czego sie tyczy. Ale ciezki plecak powaznie moze byc problemem,ale mogla zostawic i wrocic i sie przeiwtac.ale czy to ma az tak wielkie znaczenie????????
clou
14 stycznia 2008 o 21:17
Az mnie rozbawila wypowiedz Nowej;) Widze, ze u Ciebie nieustanna wedrowka trwa. Da sie tak zyc ciagle zmieniajac miejsce?
cici
14 stycznia 2008 o 21:15
dziwna ta Twoja Nowa :/
linka-1
14 stycznia 2008 o 18:07
A tak w odpowiedzi na Twoje pytanie... Jak chyba pamiętasz, studiuję polonistykę. W tym roku miałam do wyboru kilka specjalności i zdecydowałam się na blok folklorystyczny, na który składa się sam folklor, literatura dla dzieci i młodzieży i literatura popularna :).
linka-1
14 stycznia 2008 o 18:01
Mieszkanie w dwóch różnych miejscach? Nie wyobrażam sobie. Zresztą takiego ciągłego wędrowania też nie. Chyba należę do osób, które nie lubią zmian...
Nie lubię, kiedy ludzie wyrabiają sobie opinię na czyjś temat, nie mając żadnych podstaw. Ciężko jest kogoś poznać, poprzestając na jednej, dwóch rozmowach... A jeszcze gorzej, kiedy nie ma nawet tego.

Dodaj komentarz

Moje | Blogi