Rok.
Minął już rok. Będący 1/18 mojego życia.To dość dużo. Możebym nie poznała siebie na ulicy. Nie poznałabym przede wszystkim swoich myśli. Może tej całej dziewczyny, przez niektórych zwanej kobietą w czerwonej czapce, ładnie dobranej kurtce, spódnicy i glanach z wplecionymi w sznurówki słonecznikami. I zważywszy jeszcze na zdolność nakładania makijarzu pogłębiającego oczy. Choć myślę, że najbardziej zmieniło się w środku.
Od roku znam tych kochających ludzi za których mogę skoczyć na łeb na szyję. Rok temu auto było bliskie przejechaniu mojej ślicznej stópki. Rok temu nie miałam takiej ilości w jakości przyjaciół. To dobrze znać takich ludzi jak oni.
Wiem, wzięło mnie na wspominki...Dzisiaj też spełniłam moje drugie wielkopostne postanowienie. I odwrotnie od pozostałych dni, to wieczorem przyszło ukojenie.
A w głowie przekonanie, że jestem szczęsliwa. Mimo wad i zalet. Znikających dni. Płaczu, łez i złości. Wiem, że każdy dzień mógłby być zupełenie inny, pozbawiony tego Światła, które jest przewodnikiem. Kto wie, może gdyby Go nie było, moja naiwna wiara w ludzi i prawdomówność wychodziłaby mi tak bardzo bokiem, że musiałabym zapomnieć o istnieniu takich cech. A tak...nadal mogę je w sobie nosić.
I codziennie widzieć pełne miłości oczy mojego małego brata. To przede wszystkim oczy ludzi, przepełnione dobrym i radością staram się zapamiętać widząc na codzień twarze. To te oczy sprawiają, że mam na nowo siłę wierzyć w każdy następny dzień i w jakiś cel, który wszystkiemu przyświeca.
niech zyja wspomnienia, szczegolnie te dobre :)
Dodaj komentarz