• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Gdyby wiedział to, co wie...
    • Pośród ?
    • Słoneczna nadzieja
  • z naszego blogowiska
    • calaja
    • Carnation
    • Cici
    • Duszyczka
    • Innuś
    • Kobieta na krawędzi
    • Panna z rybnika
    • Pesta
    • Pika
    • Rebeliantka
    • Serduszko ma wielkie
    • Umcia-Kumcia
    • Zostań

sen...śnię...ja o moim życiu...


Hmm od czego by tu zacząć? Nie wiem, może i jestem kimś nie w tym stylu co trzeba, no ale chyba nie aż tak...
Byłam w kościele. Nie wiem po co. Zrobiło mi się tam bardzo smutno. W kościele było, o dziwo dużo ludzi. Po mszy chciałam być jaknajdalej od wszystkich, a zwłaszcze od siebie. Ku zgorszeniu starszych pań, a zdziwieniu jakichśtam chłopców ja wyszłam sobie zupełnie nieopatrznie i nie celewo na drogę. A tam jechał trochę za nerwowy kierowca. Włączył klakson. Zaczął mnie ochrzaniać. Ja się na niego nawet nie popatrzyłam. Nie chciało mi się. Jeszcze szybciej zaczęłam iść. Starsze panie wciąż oglądały się dlaczego i o co tyle szumu. O mnie. Facet powiedział : Czy chcę....nie wiem co było dalej...prawdopodobnie chodziło o to czy mi już mózg zupełnie wyciekł i czy chcę się przetransportować do innego świata.
Zaśniemy
przecież życie jest snem
tylko snem
i ten kto żyje śpi
i śni siebie pokąd
nie prześni siebie

I tak zmarnuje moje życie. Jaka różnica kiedy? Czasem myślę o śmierci. Nigdy nie zrobiłabym sobie nic, co by miało przynajmniej 50% szans na przerwanie tego życia. Uważam,że dostałam je w prezencie. Może konkretniej wypożyczono mi je. A ja nie wiem komu oddać, dlatego muszę czekać aż się ktoś sam zgłosi. Nie chcę,żeby śmierć przyszła do mnie wtedy, kiedy nauczę się trwale czerpać radość z życia. Nie chcę też,żeby dużo osób( w co wątpię) cierpiało z powodu mojego braku. Tylko takie mam wymagania do śmierci.
Życie jest snem
całe
i wszystkie nasze sny
są snem

Nikt nie stoi, wszyscy dobrze się bawią, a może właśnie teraz napewno ktoś umiera...

Może znów udaję, albo konkretniej mówiąc bawię się w malutką dziewczynkę "nie mam nic, czego chcę ze wsztskich sił"

Moją pewną dzisejszą rozmowę, albo raczej moje uczucia po niej można okreslić tak:" gdy wreszcie przed nim stanę, to wszystko mu wygarnę, jak było, a jak mogło być gdyby mnie lubił. A gdy mu już nagadam..." to się odwrócę i pójdę. Ktoś, kto to czyta pomyśli,że chodzi o chłopaka, albo coś w tym stylu, tylko,że to nie jest tak. Po prostu ktoś mnie wqrzył, a ja nie mogę odpłaci pięknym za nadobne.
Zrobię sobie przerwę w chodzeniu do kościoła. To chwilowo nie dla mnie. Za dużo szumu. Miało być cicho i prosto. Ten zgiełk, ta wrzawa...to nie dla mnie. Zobaczę ile czasu tak dam radę. Chodzi o to,że ja wierzę w Boga. Umiem się nawet modlić. Dziwię się,że Ktoś chce mnie słuchać i realizować niekture prośby. Chcę zobaczyć jak bardzo i na ile wierzę. Może to złudzenie? Pójdę do kościoła jutro i w sobotę. W sumie to dziwne. Karam Boga i chcę zerwać z nim kontakty tylko dlatego,że atmosfera w kościele mi nie odpowiada. Wystarczy tylko zmienić kościół.

A może właśnie teraz napewno ktoś umiera i w czyjeś ramiona wylewa łzy...może on, może ona...najważniejsze,że nie TY...

 

20 maja 2004   Komentarze (14)
Yenni
06 czerwca 2004 o 17:04
ja tam nie chodze do kościoła. nie czuję potrzeby. a jak masz ochotę to płacz! nikt ci nie zabroni:) pozdrawiam:)
ja_w_swoim_swiecie
21 maja 2004 o 22:44
A ja w kosciele niecierpie sluchania kazan i bezmyslnego klepania tych samych slow tych samych modlitw. Uwielbiam za to niepowtarzalna atmosfere towarzyszaca psalmom oraz innym spiewom. To to, co sprawia, ze zdarza mi sie jeszcze do Kosciola pojsc...
Princessa
21 maja 2004 o 19:55
Madre rzeczy piszesz w tej notce...ehh znow smierc...jak ja to mowie...w tym samym czasie ktos odchodzi od nas, jednak cos sie nowego rodzi i dostajemy cos co moze sprawic nam radosc!!! Tak to juz jest...:(
clou
21 maja 2004 o 19:03
Moje, przeciez sama piszesz że wierzysz w Boga, choć poddajesz swoją wierę próbie, to jednak wierzysz. Bóg dał nam życie, On zadecydował gdzie i kiedy się urodziłaś i to właśnie On wyznaczy godzinę w której bedziemy musieli odejść z tego świata. Wielu młodych ludzi myśli o śmierci (swojej), też mogę się przyznać, ale to już minęło doszłam do wniosku, że to nie am sensu, że tylk bardzij pogranżam się w smutku, czy depresji. A przecież nasze życie nie polega na tym. Trzeba korzystać z niego. Cieszyć się że możemy podejmować decyzje ... po prostu być, miec przyjaciół, rodzinę..
*linka*
21 maja 2004 o 14:37
Czasami zastanawiam się, czy Ty się czasem nie dopraszasz o to, żeby opuścić ten \"padół łez\". Już tyle razy ktoś musiał gwałtowanie hamować, żeby Cię nie przejechać... Jeżeli nie zaczniesz na sibie bardziej uważać, może sie to źle skończyć! A czy naprawdę to życie wydaje Ci się już tak nie do wytrzymania, że chciałąbyś ze wszystkim skończyć? Sądzę, że nie. Jak każdy miewasz gorsze chwile (może ostatnio jest ich więcej od tych szczęśliwych), ale to się zmieni. Dlaczego zakładasz z góry, że zmarnujesz swoje życie? Jeżeli postarasz się, żeby było inaczej, na pewno Ci się uda! Z Jego pomocą... Hmm... takie niestety jest życie... Na całym świecie pewnie w każdej chwili gaśnie jedno życie... Ale my powinniśmy cieszyć się swoim tak długo, jak będzie nam to dane! Ja także chodzę do kościoła i czasami dochodzę do wniosku, że cos mi się w nim nie podoba... Że nie jest tak, jak powinno być... Wiele rzeczy mnie irytuje... Ale gdybym przestała do n
Myje-Gary
21 maja 2004 o 10:24
Gdy Ty mówisz do Boga to z nim rozmawiasz,gdy on mówi do Ciebie masz schizofrenię =).
eluś
20 maja 2004 o 23:20
Ja chodzę do Kościoła wyciszyć się ...
Johny B...po prostu Robert..
20 maja 2004 o 22:53
Kościół... według mnie to co mialo byc nuby wsolnota..dzieki ktorej nastepuje jakies tam polaczenie z Bogiem...nie jest nawet udawaniem....to pusta ceremonia dla przezajacej wiekszosci ludzi..odtrabic swoje i zdupiac do domu... pobozni Polacy ida do kociola..a po kosciele ...sami wiemy jak to jest..Kosciol.. kolejne z serii pustych slow..dla mnie moze nie az tak ..ale to ludzi uczeszczajacy do niego utwierdzaja mnie w tym przekonaniu..:/ Pozdrowienia od Roberta ...:)
slonecznik
20 maja 2004 o 22:15
Według mnie chodzenie do Kościoła nie ma znaczenia. Możesz iść w jakieś ciche miejsce, usiaść na trawie i porozmawiać z Tym-na-górze. Umieranie...szkoda, że tak niewielu ludzi umiera ze starości we własnym łóżku, jak w filmach...
M_agdusi_a
20 maja 2004 o 21:36
A ja realizuje swoje postanowienie i chodzę codziennie, nie wiem nawet co mni sie tam tak podoba...hmm...
Vilia
20 maja 2004 o 21:28
mi tez nie odpowiada atmosfera w kościele. czasem mnie bardzo irytuje, ale ze względu na przygotowania do bierzmowania muszę to znosić:-(
tabakaaa
20 maja 2004 o 20:53
a ja lubie chodzic do kosciola :D czasami ... :)
jA.maRzYcieLka..!!
20 maja 2004 o 20:48
hmmm.... nie wime co napisac...:/ widze ze masz \"dziwny\" nastroj...:( a temu kto Cie wkurzyl mam nadzieje ze wkrotce dasz po nosie...:P bedzie dopshe... 3maj sie... buziaki:*:*:*
PuszekzUSA
20 maja 2004 o 20:47
temu zaczynam sie buntowac, no more kosciol ;-) ! pozdrowka!

Dodaj komentarz

Moje | Blogi