Spis opisów.
Podejrzewam, że jeśli nawte i istnieją piątki 13, to mam je kiedy indziej niż wszyscy, np. dziś.
Najpierw niepewny sen o niepewnym, ledwo świtajacym poranku. Potem, kiedy w miarę rzeźko na rowerze, z zachowaniem przepisów jak zgrzyt żelaza po szkle przez moją muzykę przebił się pisk hamulców. Już miałam wizualizacje moich nóg, lakieru auta, dla kierowcy to był tylko znak, że 'spoko' niby.
Po jednej przygodzie z rowerem zostało mi kilka blizn i jedno niechętnie przechowywane wspomnienie. Miałam nie dawać się swoim strachom. Potem zepsuła mi się kłódka od roweru, jako tako przypięłam. Na wykładach myśli raczej o poranku, niż o temacie. A potem, to już szczerze mówiąc, ja miałam w nosie te przepisy. I trąbili ze dwa razy, ale pozwoliłam sobie przejechać przez najprawdziwsze skrzyżowanie z tramwajami i jeepami i tak szybko, na złość sobie.
I kończąc już ten epizod, ka. asystujący przy tym, jak wybiegam już ze spotkania do mnie: Uważaj na siebie. Lepiej powoli, ale bezpiecznie i do celu.
Znowu dziś odpowiadać na pytania o to, kim jestem?
-inteligentna bestia-tak o mnie, to raczej przypadek.
-miła, uśmiechnięta-gra pozorów.
-tulipanek.
-czasami, że wszedzie mnie pełno-tu akurat prawda. Sposób na politonię.
Określam siebie jako zbiór cząsteczek, ze zwierząt do mnie najbardziej kameleon, bo albo się wtapiam, albo wyróżniam.
Wiem, że bez Niego, tzn. wtedy, kiedy mi do Niego coraz dalej, to sięgorsza dzieję i jakaś rozlazła jak teraz.
Że o najważniejszych rzeczach, tych smutnych, to nikomu nie mówię. To sprawa moja. Że płacz jest dla mnie czymś tak intymnym, że nawet przy sobie,na niego nie pozwalam.
Że odpowiedzialną za grupę, to ja nigdy, ale kiedy tlyko za siebie, to całkiem nieźle prosperuję w każdych warunkach.
Że nie patrzę się na siebie w lustrze, a z drugiej strony w miarę w pełni akceptuję to, jak wyglądam, bo kilka sekund i wszystko omże być inaczej.
I że od kiedy przyjechałam do kra. to mam jakieś niejasne przeczucie wypadku.
Że jest jedna rzecz, której się bardzo boję, której sobie nie wyobrażam, która tyczy się tak najbardziej jednego istnienia. Że w tamtym roku ułożyłam się z Nim na rok, że będzie dobrze, obydwoje się spisaliśmy. Ze teraz nie mam nic cennego, do zaofiarowania Mu wzamian, że Go nie rozumiem, ale z Nim chcę.
I że, to prawie z tej samej beczki-niesamowicie bardzo tęsknię za M.
Oj, szalona dziewczyno, uważaj na siebie :*.
A M pewnie tesni za Toba. Weekend koniecznie razem!
Dodaj komentarz