spostrzeżenia
Z Babcią jest dobrze. Radzi sobie. Jest pełna nadziei. Zadowolona z moich wesołych słów.Przyjedzie na święta. Jest ze mnie dumna. Jest jedyną osobą, która we mnie wierzyła mimo wszytsko, co się ze mną działo. Jest jedyną osobą, którą okłamywałam. Ale ona mnie tego nauczyła. Nauczyła mnie, że jeżeli ma się jakiś problem, a ten drugi człowiek też nie ma za wesoło, nie trzeba go zamartwiać. Trzeba poczekać. Powiedzieć, jak sprawa się skończy. Jest osobą, którą znam najbardziej. Mimo,że dzieli nas czas i odległość. Opowiadała mi o swoim życiu. O wojnie. Dorastaniu. Czasach głodu. Śmierci syna. O ludziach dobrych i złych. Cieszyła się każdym moim krokiem, każdym moim uśmiechem. I kiedy byłam na tyle duża,żeby to ją prowadzić, podtrzymywać na duchu wywiało mnie. Było mi ciężko. Pisałam,że jest wspaniale. Uśmiechałam się dla niej. Wiem, że jak jest małe jakieś zmartwienie Babcia bierze to do serca i myśli. Tak bardzo chciałaby nam pomóc. A ja...ja bardzo chce ochronić ją przed smutkiem i chorobą.Żeby była szczęśliwa. Przez wzgląd na jej życie. Przez wzgląd na to, co mi dała i daje, czego nauczyła. Od jej słów można odbijać się w górę.
Dzisiejszy dzień. Z serii przeleżanych i w dodatku takich nie ma mnie dla nikogo.Wstałam po 12 godzinach snu. Zmęczona marami. Każdy sen się kiedyś kończy. Z braciszkiem na rękach oglądaliśmy Nothing Hill. Dobrze,że w bajki nie wierzę od dawna. Wolę myśleć,że będzie gorzej.A jak będzie lepiej to ogromna dawka pozytywnych emocji. Jeśli gorzej-nic nie tracę, tylko zostaję na tym samym poziomie.
Wieczorem poszłam do kościoła. Nie wiele pamiętam.Zastanawiałam się nad kazaniami, które pamiętam. Jedno, bo znałam jego treść dwa dni wcześniej, było o dawaniu dobra bez oczekiwaniu wzamian. Drugie, bo mnie zaskoczyło-było o tym,że w każdej pracy jest z nami Bóg. Nawet w tej najgorszej. Trzecie, bo był z cytatem W. Szymborskiej: tylko my oczytani analfabeci...ale pamiętam, bo nie podobała mi się jego interpretacja.
Przed ubraniem się zastanawiałam się jak chcę wyglądać. Na dziewczynkę, czy na kogoś, do kogo zwracają się"pani". Ha! Wybrałam tę drugą opcję. Lekki makijaż, uśmiech, długi czarny płaszcz. Glany. Moze bardziej pasowałyby buty na obcasie, ale na takie nie mam kasy. A i nawet gdybym je miała to i tak wybrałabym glany.
Spostrzeżenie z ostatnich dni: mogę się podobać facetom i wcale nie muszę się wysilać. Hehe, coś tu nie tak :-)
Dodaj komentarz