Sprzedaję się.
Kiedy wypowiedziałam te słowa, trochę głupio mi było. Potem myślałam, że jednak mam rację. Sprzedaż można nazwać wymianą towarów o równowarznej wartości. A co człowiek robi przez całe życie? Nie tylko chodzi o pieniądze. Małe dzieci, muszą się dobrze zachowywać, żeby otrzymać uśmiech, cukierek. Więc wymiana. Uczeń na sprawdzianach zamienia wiedzę na oceny(może to nie jest równowarzne), uczymy się, żeby w przyszłości zarabiać pieniądze. Im wyżesz kwlaifikacje, tym zarobek większy(teoretycznie). A co z urodą człowieka? Kosmetyki, robią nas pięknymi, wzamian za ich używanie mamy szansę wywrzeć korzystniejsze pierwsze wrażenie. Niestety, wiara też jest po czesci wymianą. Żyje się w miarę prawie, tylko po to, żeby pójść do nieba. Czasami mam ochotę wiedzieć, co robiliby ludzie, gdyby Bóg się nie objawił, ani nikt by go nie wymyślił. Mordowaliby się nawzajem? Całe życie się wymieniami. Nawet, jeżeli jesteśmy osamotnieni. Można to nazwać sprzedażą niekontrolowaną.
A z drugiej strony...Od dawna można było kupić sobie seks. Chwila rozkoszy, której poziom zależy od zapłaty. Od niedawna nawet miłość sobie można kupić. Daleko szukać nie trzeba -Walentynki....
Ah, chyba się nie znam. Jest tylko Ktoś Jeden, Kto się nie sprzedaje. Ale tylko dlatego, że to wszystko Jego. Jakieś za dziwne myśli mnie naszły.
Wiek...Zastanawiałam się nad tym ile mam lat. Rocznikowo 18, miesiącami 17,6;licząc od czasu kiedy byłam zarodkiem jakieś 18,1. Z charakteru pisma około 20, choć czasem dobijam i wychodzę na czterdziestoletnią kobietę. Z zachowania od 16 do 25. I dlaczego się później dziwią, że nie zachowuję się spójnie?
Nawet znam już odpowiedź na pytanie kim jestem. Człowiekiem. Uwzględniając płeć-kobietą. To jest obszerna wiedza, zważywszy na fakt, że niedawno odpowiedź brzmiała-skupiskiem cząsteczek, które myśli...
"Tak, jestem szczęśliwa brakuje mi tylko dzwoneczka u szyi" ...
Dodaj komentarz