Szybować...
Tak jakoś pusto u mnie. Po przeżyciach ostatnich tygodni nie potrafię powrócić do normalnego trybu. W szkole nadrabiam zaległości i usiłuję pozować na wszytskoumiejącą.Stanowczo objętośc i moc produkcyjna mojego mózgu osttanio znacznie zmalały.
Pusto u mnie. Trzech mężczyzn mojego życia się nie odzywa. Jeszcze nie umiem ochłonąć po ostatniej rozmowie. Tak to jakoś wyszło. Głupi C Z A S - rzecz, stworzenie, które najbardziej nie lubię w isniejącym świecie. Pan i wszechwładca. Tfu! Ja się cieszę, że oni są. Bo wiem, że zawsze jest za mną ktoś, kto asekuruje moje życie. Mogę się w pewnej chwili odwrócić i znów na krótko być malutką dziewczynką, której się coś nie udało. Nie, bo żaden z nich nie jest objektem miłości. To tylko aż taka przyjacielska więź.
Ja. Nie umiem kochać. Nie! Szaleć, plakać, bo nie spojrzał, bo spojrzał, bo pocałował albo nie. Tak to tak. Nie to nie. Wszystko przejmuję. Wkładam do teczki z napisaem "stało się i tyle...Na żadnym szczególnie mi nie zależy. Bo po co? Nie chcę, żeby mi znów ktoś grasował o życiu i rościł prawo do czegokolwiek. Raz na jakiś czas chwilka na spotkanie, żadnych zazdrości.....Ej, bo ciekawe, co ja tu piszę? To chyba przez niewyspanie. Uwagę moją na jakiś czas pochłonął by ktoś dzielący żółtym tulipankiem z aniołkiem. Czyli mogę być spokojna.
Ja chcę nowego anioła. Wystarczy mi rysunek, obrazek albo figurka. Chcę!!! Albo niech mój Anioł ze mną porozmawia. Jakiś ślad - musnęło mnie dzisiaj skrzydło gołębia...Bał się jak ja.
Dodaj komentarz