Tłumaczę się
Może wytłumaczę.
Nie używałam nigdy słowa "śmierć". Bałam się,że ją przywołam.Ale wiedziałam,że nie chcę być osobą w wieku podeszłym. Prawie cztery miesiące temu styknęłam się z nią pierwszy raz. Mieliśmy wyobrazić sobie własny pogrzeb, swoje ciało w trumnie i...ludzi, którzy przyjdą na pogrzeb. Mój nie był taki zły. Nawet ujdzie. Moja wyobrażona dusza ucieszyła się,że to już koniec. Miesiąc później zobaczyła anioła śmierci. Albo raczej jego ślad. Umarł mi ktoś bliski. Przyjaciel. PIerwszy od dawna. Może nie człowiek, ale przyjaciel. Kilka dni temu miałam wyobrazić sobie moje osttanie 86400sekund.Jestem gotowa. Wiem,że każdy dzień przybliża mnie do śmierci i próbuje wykorzystać je na maksa. Ale jeśli już mam czekać, to niedługo.
To jest moje rozumowanie. Nie mówię,że właściwe.
Z rzeczy przyjemnych:
Mój blog ma dokładnie rok. Wydoroślałam. Jak patrzę na siebie. Spoważniałam. Troszkę zmądrzałam. Mam rzeczy, które się liczą. Cieszę się,że jesteśmy razem.
i...albo Bóg zdecydował,że trzeba urozmaicić moje życie, albo to znów działa jakaś niepożyteczna siła.Dzisiejszy wieczór...Oby takich więcej. Nie chcę tylko marzyć. I nie chcę zostać zabawką.
Boże, dziękuję za ten kolejny dzień.Za ten kierunkowskaz. Tylko niech to nie będzie droga na manowce.
Dodaj komentarz