w moim domu mieszka ktoś...
Lubię słowa...Słyszeć ich sens, rozwazać ich znaczenia, stwierdzać czy są nacechowane pozytywnie, jakiego można by było użyć o pobliskim znaczeniu.Ze wszytskich spisanych przeze mnie słów jedno zdanie spisałam bez akceptacji go. Dlatego,że pięknie brzmi, choć się z nim nie zgadzam. Może inaczej rozumiem.
Idąc przed siebie daleko nie zajdziesz.
Dla mnie jest to podążanie w kierunku patrzenia oczu. Nie koniecznie cały czas prosto. Wypada omijać wzniesienia, ściany lub inne takie nie do przejścia. Jeśli się je widzi, oczywiście. Tym sposobem można zajść daleko, póki ma się sprawne oczy. Zależy też, co jest naszymi oczyma. Czy generalnie siatkówka, rogówka i te sprawy, czy jakieś zwierciadło serca. Zależy też, co nasze oczy chcą widzieć. Potocznie określa się to celem. Cela nie uświęca środki( bo do dobrego nie można dojść zlą drogą).Cel daję nam nadzieję. To wlaśnie ona jest potrzebna do życia. Do tego,żeby nasze życie nie wyglądało jak przymarznięte drzewo...
Właśnie, ta lipa, którą mijam codziennie nie ma już prawie liści. Pood nią, na ziemi leżą żółte ślady tego lata...Starość. Kolejny rok odznaczył się krzyżykiem w kalendarzu przyrody.
Nie wiem, czy jestem szczęśliwa, ale wiem, kto jest...
Ma na imię Darek. Liczy sobie 4 miesiące i 3 dni...Szczęśliwy jest 75% czasu swojego życia. W moich myślach jest określany jako"to dziecko,które mieszka w moim domu". Nie jest to negatywne połaczenia wyrazów. Dla mnie posiada bardzo pozytywne znaczenie. ewentualnie mogę go nazywać Chłopczyk. Ze wszystkich możliwości jego nazywania najbardziej odpowiadają mi te.
Otóż ten Chłopczyk...uśmiecha się codziennie na mój widok. Chyba mnie lubi intuicyjnie. Ten Chłopczyk, którego kocham, ma tak szcześliwe oczka...W moim rozumieniu jest posiadaczem prawdziwego szczęścia. Tzn. Takiego niedokońca osiągalnegodla nas. Nie materialnego. Szczęścia-beztroski, pogody ducha, braku zmartwień. Szczęście łagodne.Tak bardzo się cieszę,że to czteromiesięczne dziecko mieszka w moim domu.
Jestem.
Dodaj komentarz