W trzech zdaniach.
Krótko. Jeden z szarawych nic nie niosących, dosyć słonecznych dni. I coś, co pierwszy raz przybrało konkretny zarys słowny- jeśli w jednej chwili ktoś mnie denerwuje i wydaje mi się, że cierpię, rozmawiając z nim, to nigdy nie mogę być pewna, że on nie cierpi bardziej rozmawiając ze mną. Nienawidzę takich pozorów.
Dodaj komentarz