W życiu piękne są właśnie chwile.
Jakoś myślę ostatnio o ostatnim tego typu żuleniu się w moim mieście rodzinnym, nad brzegiem jeziora. W domku-zameczku dla dzieci, zimno było kosmicznie, zimna butelka wcale nie ogrzewała rąk, piwo było zimniejsze od powietrza. Stanęliśmy z Pietruszką naprzeciwko siebie i wlewaliśmy sobie nawzajem ów zacny napój do gardeł. Nie uroniliśmy kropli. Był wtedy deficyt na czyste ubrania.
Ostatnio dobrze. Good. Dziś zmieniły się okoliczności. Dostosujemy się.
W filmie na sztuczkach. Z nowym kolegą. Ciekawy film. O ojcu. Zwłaszcza ten moment z fotografią(widać, że ktoś bardzo nie lubił człowieka na niej obecnego, cała pomalowana, oko wydłubane i mały chłopczyk, który twierdzi, że pan niedaleko jest jego ojcem. Na zdjęciu nic nie widać. Kolorowe długopisy. Starszy chłopak patrzy na zdjęcie i pyta po czym poznajesz. Maly, bez zmrużenia okiem-po wszystkim. tak, chyba więzy krwi).
Dodaj komentarz