wniosek goni wniosek-pora na logiczne myślenie...
no więc dzisaj nie było mnie wcale w domciu, bo:
-pomagałam mamie=doprowadziąłm ją na zakupach do łez-łez śmiechu;
-dwa razy byłam w przychodni, ale ani razu u lekarza=mam talent :)
-byłam na spacerze i było całkiem miło=porozmawiałyśmy od serca o sprawach sercowych, zabawnych i komiksowych :)
-byłam u nema, które nna swoim blogu napisało coś, co mnie trochę zaskoczyło, a mianowicie:może nawet przyjaciólka i było to o mnie....w sumie to tylko kilka słów, ale dosyć mnie zaskoczyło...
bo ja nie umiem wierzyć, więc doniedawna niewierzyłam w miłość, a przyjaciela miałam jednego w życiu...
ktoś mi napisał,że tylko chora miłość boli.....heh..tylko,że ja nie chciałam nikogo kochać, to uczucie w stronę płci brzydszej było mi obce prawie zawsze i nawet jak byłam z kimś, to tylko dlatgo,że było całkiem zabawnie, ciekawie i wogóle...
tak odbiło mi, ale jeżeli tak, to na dobre, co mi się żadko zdarza, bo ja nie jestem z tych stałych w uczuciach...chociaż przedchwilą moją głową niczym autostradą przemknęła złota myśl: jeżeli on nie wie,że istnieję, jeżeli to nie ma szans, to najlepiej będzie, jak kilkaset razy powtórzę mózgu i sercu,że NIE MA MIŁOŚCI jak zacięta płytka, to to zostanie zapamiętane i wtedy nic już nie będzie boleć i długo, tylko.....czy na tym to polega?
ja nie wiem i chyba jednak nikt nie wie... a ja biorę się za uświadamianie serca,że to pomyłka,że ma zapomnieć(może po jakimś czasie to się uda)
i moje łzy...ociekają po twoich dłoniach (bezsens jak zwykle)
Dodaj komentarz