Wolne nie, nie żarty.
Mój pokój już nie mój. Te obce palce, obcych rąk wszytsko poprzesuwały, poprzestawiały, poukładały. Moje było miejsce w kącie, przy biurku i komputerze. Komputer ze mną. Biurka już nie potrzebujesz, tak? Bo ja bym je zabrał.
I ten wachlarz na ścnianie. A po (filolog nie używa) mi on? Brzydactwo wszystkich czasów. Do odganiania natrętów. Tylko kiedyś powiedziałam, że nie chcę, to ona na złość, na wyrażenie swojej woli, ciup gwóździem na moja ulubioną ścianę. Ten pokój staje się pobojowiskiem historii ludzkiego życia. A, łóżko zamierza w ogóle wyrzucić, bo nie wygodne, bo kupiła sobie inne, jakby życie na nowo zaczynała, pani na włościach.
Kilka naszych godzin. Bo to jest tak, że przecież tutaj nie napiszę, że jednak oczy innych, a to nawet nie moje jest, tylko nasze. Za pisując na karteczkach ciągle gubię, w pamięci mojej własnej się wszystko zawierusza. I pociąg "Wanda" taki domowy był i przytulny, aż można było się zapomnieć.
Potem, gdy już wyszedł, a my kawałek już pojechaliśmy w stronę Kra. całyt czas czułam, że coś mi nie pasuje, że Kra. bez niego to właśnie taki niepełny jest.
Wychodząc z WC w pociągu spotkałam kolegę z LO, z którym w ciągu trzech lata ani razu nawet na cześć, a tu o studiach i o wszystkim chyba z 15 minut rozmawialiśmy. Co te studia robią z ludźmi.
Poranna kawa. Poranne przyuczanie się do 1. w życiu kolokwium.
Często sobie myślę, jakie to szczęście móc wrócić po męczącym dniu do własnego, przytulnego mieszkania...
Pozdrawiam gorąco :*.
a po studiach tez podobnie - utrzymuje sie kontakty z ludzmi, z ktorymi czasem wcale na m po drodze nie bylo przez te 5 lat... :)
powodzenia, polam pioro/dlugopis/olowek czy czym tam piszesz:)
Dodaj komentarz