zaczynam filozofować czy dochodze do prawdy??...
Trzymam się lewą ręką ziemi,
Trzymam się prawą nieba.
Kurczę obie ręce ku piersi:
Bo mi na sercu złożyć je trzeba.
"Niedawno"
Poszukiwań życiowego cela dzień drugi.Na rekolekcjach ksiądz mówił o celu to,co uświadomiłam sobie wczoraj,że tak naprawdę, na to, co będe robić ok.25 roku życia nie mam żadnych planów, ani nawet świadomości tego,że będę szczęśliwa.Może to brzmi bezsensownie, ale spróbuję to wyjaśnić.Głównie chodzi o to,że od jakiegoś czasu uświadamiałam sobie:pojdę do liceum zdam mature i pojde na studia.A co potem??Czy będę szczęśliwa?Bo przecież o to właśnie w życiu chodzi.Nie o papierek ze studiów, a o szczęście.Dzisiaj nam wytłumaczył,że jedyną rzeczą, która daje człowiekowi szczęście jest miłość(że też wcześniej na to nie wpadłam).Ale ja przecież deklaruję wszem i wobec,że nie wierzę w miłość.a wiecie, czemu nie wierzę? Bo boję się mieć serce na temblaku.Czuć się zraniona,niepotrzebna.A jeżeli codzi o zaufanie, to ufać ja umiem, ale tylko niektórym ludziom(może to paranoja, ale częściej nie ufam kobietom niż mężczyzną, nauczyłam się tego jeszcze jak nie chodziłam do szkoły).Wiecie,że może to igłupie, ale z każdym dniem czuję się głupiejszo-mądrzejsza...No bo niektóre rzeczy, które wczoraj były proste dzisja są szczytem niedowspięcia i odwrotnie.Chwilami mnie to przeraża.
Co do moich problemów, to właśnie rekolekcjonista w sposób pośredni uświadomił mi,że każdy je ma, ale nie po każdym je widać i że prawdziwą odwagą jest poprosić o pomoc( a ja myślałam,że aktem tchurzostwa...).Nie powinnam więc mieć wyrzutów, że są na świecie sprawy, z którymi czasem sobie nie umiem poradzić, które po prostu nie chcą się ułóżyć w mojej głowie...
Więc może to życie jet zawsze Happy, jeżeli ominie się kilka szczegółów??
a co do mojego wewnętrznego białego pokoju, to coraz mniej w nim ciemnych kątów.jestem szczęśliwa bez powodów, ale może właśni tak ma wyglądać szczęście??na budzeniu się szczęśliwym(śniło mi się ciasto, takie pulchne, słodkie i pyyszne:])
Dodaj komentarz