Zamąciło mi się.
Szczerze - jestem zmęczona. To pierwsze wrażenie dzisiejszego dnia. Darek ulubił mnie dzisiaj najbardziej. Bo okazało się, że na innych rękach spotykały go nieprzewidziane według niego wypadki. Bo tak jak ja, nic z tego nie będzie pamiętał. Więc mu kiedyś opowiem o białym garniturku i czarnej muszce. I żeby korzystał i pomnażał to, co dzisiaj otrzymał. Tak byłoby najlepiej. A jak mi o tym opowiadał- z przejęciem w oku, gestykulujac. Chyba też musiał się uskarżać na rozwijający się nadal aparat mowy. I dostał swoje olbrzymie auto. No i kto się najbardziej cieszy? Ja. Bo muszę go w nim ciągnąć. Ale wiem, że warto. Bo kiedy się przytula zmęczony, uśmiecha albo próbuje dać buzi...Przecież tego uczucia w środku nawet nie da się opisać!
Co do wczoraj. Czasami celowo piszę, żebym rozumiała tylko ja. Żeby po jakimś czasie skojarzyć fakt z dniem i pamiętać. Niektórych rzeczy się przecież nikomu nie mówi.
Czekanie...Tak bardzo mnie z niecierpliwości zżyma. Liczę godziny. Modlę się, żeby On stwierdził, że to, czego ja chcę, jest potrzebne. Wtorek. Byle do wtorku. A jeśli się okaże, że jest inaczej niż myślałam?I myślę? Zobaczę.
Dodaj komentarz