Coś mniej więcej tak. Zauważają, że się zmieniłam. Póki co ślizgam się po lodzie. Czekam na mejle, żeby potwierdzić sobie, że komuś na mnie zależy. A zapominam odpisywać. Ot tak, po ludzku. Rany zaczynają się goić. Na ręce nowa blizna, siniaki nabierają kolorów, dusza wybrała właściwy kierunek, czeka na reakcje z zewnątrz jej świata, od Tego. A dziś 4 błogosławieństwa od nowych. Wzruszyłam się. Ręce na głowie i wiara w moc. Jeszcze tylko trochę.
K*
25 maja 2007 o 22:16
W pierwszej fazie zmiany człowiek może się cofnąć w każdej chwili, ale to i tak wiele:) Na pewno wkrótce zejdziesz z lodu...
Ale skąd ta nowa blizna? Masz z tym jak ja z plamami.. Bez przerwy chodzę ze zwilżonym w jednym miejscu ubraniem)
Dodaj komentarz