Zmęczona.
No jestem. Oczy kleją się. Coraz bardziej chora. Nie ma układu, któryby nie szwankował w ostatnim tygodniu choć raz. Skłonna jestem powiedzieć, że najbardziej ze wszystkiego potrzebuję zdrowia. Nawet jeśli to nie dokońca tak.
Znów przez chwilę myślałam nie w tym języku.
A najśmieszniejsze jest to, że wszystko, co nie zrobię jest jednakowo złe. A z tego nie wynika tym razem, że jednakowo dobre, bo o wiele więcej w tym negatywów. Po spaniu ostatni raz w noc na niedzielę i to jako tako, gdyż mój nieprzewidywalny organizm postanowił zastrajkować nadmiar stresów, poszłam dzisiaj do szkoły. Na sprawdzianie z maty, nawet dosyć ważnym, nasunęło się jedno zdanie o pomocy Ducha Św., a mianowicie, że powiedział nie tym razem.
A my przemijamy. Jakoś daremnie poszukując szczęścia.
Tym, co ciągle jeszcze skleja mój świat jest nadzieja.
:kicha i kaszle:
Dodaj komentarz