Bez tytułu
Gdy skrzydła nas wciąż bolą... nie bójmy się poprosić o pomoc...
jeśli będziemy czegoś naprawdę pragnąć...
osiągniemy to wcześniej niż się spodziewaliśmy...
A więc odkurzmy nasze szydła z pyłów bolesnych wspomnień...
nabierzmy wiatru nadziei...
poczujmy ciepło promyka wiary i wzbijmy się wysoko...
wysoko w błękicie zatopmy nasze ręce...
otulmy chmury marzeń... i z podniesioną głową lećmy ku słońcu...
naszemu największemu marzeniu...
...nawet gdy oznacza ono tyle co dla Ikara...
Ikar chyba należy do słów-kluczy mojego życia. Dzień zniweczony. Może. Niedokońca. Prawie pobita przez własną gitarę, z bałaganem wpadającym na głowę, z dreszczo-niedreszczami.
Nie wiem jak to jest. W ogóle, kiedyś już to stwiedziłam, że wiem wszystko, oprócz tego, co chcę wiedzieć. I to mnie przytłacza.
I nie napiszę nic mądrego, bo w glowie destruktywna pustka. Prośba z wczoraj dalej zostaje aktualna. A przecież ja taką samotniczką byłam...Co się dzieje na tym świecie, tego nie wiem...
I teraz znów od nowa skreślanie dni w kalendarzu. Na co czekam tym razem?
Dodaj komentarz